Chmury wulkanicznego pyłu, paraliżujące ruch lotniczy nad Europą, nie będą już postrachem linii lotniczych. Jak poinformowało BBC, wynaleziono urządzenie, które pozwoli pilotowi rozpoznać je i ominąć.

Urządzenie powstało w wyniku współpracy linii lotniczych easyJet i Norweskiego Instytutu Badań nad Ruchem Lotniczym. Przewoźnik zapowiada, że podzieli się tym wynalazkiem z innymi liniami lotniczymi.

Czujnik działa przy wykorzystaniu promieniowania podczerwonego. Może ocenić rozmiar i stężenie cząsteczek wulkanicznego pióropusza już z odległości 100 km, wysyłając w jego kierunku wiązkę promieni. Możemy rozróżnić cząsteczki krzemianu od innych elementów w atmosferze i skalkulować ryzyko. Krzemiany, stapiając się w silniku, są głównym zagrożeniem lotu - zaznaczył dr Fred Prata z norweskiego instytutu.

Zapis z czujnika może zostać przesłany do naziemnego ośrodka kontroli lotów. Na jego podstawie może powstać szczegółowa mapa wulkanicznej chmury, dzięki której samoloty będą mogły ją bezpiecznie omijać.

Niewidoczny dla radarów, zabójczy dla samolotów

Pył wulkaniczny jest mieszanką popiołów. W jego skład mogą wchodzić krzemiany, sproszkowane skały i inne składniki. Zawiera też opary siarki i kwasu solnego. Pył jest niewidoczny dla pokładowych radarów, które monitorują stan pogody.

Nowe urządzenie trzeba będzie jeszcze przetestować na komercyjnych lotach. Musi ono także uzyskać certyfikat Europejskiej Agencji Bezpieczeństwa Lotniczego. Jeśli go uzyska, to easyJet liczy, że zamontuje urządzenie w swych maszynach latem 2012 roku.

Wybuch islandzkiego wulkanu Eyjafjallajokull w 2010 r. spowodował zamknięcie ruchu lotniczego nad Europą, co naraziło przewoźników na straty oceniane łącznie na 1,2 mld euro. W 2011 r. uaktywnił się inny wulkan na Islandii Grimsvotn. Także i on był powodem odwołania kilkuset lotów.