Od kilku dni niepokój wywołują alarmujące w tonie doniesienia o białym proszku znajdowanym w podejrzanych listach, na lotniskach, w samolotach. Takie informacje dotarły ze Stanów Zjednoczonych, Wiednia, z Australii, z Belgii a także z Argentyny.

Fałszywy alarm stał się przyczyną hospitalizacji pięciu osób we w Genui. Do żartów i pogróżek jest wykorzystywana poczta i pracownicy tej instytucji boją się najbardziej. Wyniki sondaży przeprowadzonych na Półwyspie Apenińskim pokazują, że ataków chemicznych czy biologicznych obawia się jeden Włoch na trzech. Z różnych stron kraju dochodzą sygnały, że Włosi zgłaszają się masowo na pogotowie z obawami, że zostali zarażeni choć większość z nich nie wie jak właściwie przenoszą się bakterie wąglika. Największa psychoza panuje jednak na pocztach w działach dystrybucji listów. Na rzymskim lotnisku pracownicy poczty zastrajkowali, gdyż nie chcą dotykać przesyłek, które przychodzą ze Stanów Zjednoczonych. Zamknęli m.in. dział paczek przeznaczonych dla osób zatrudnionych w wojskowych bazach amerykańskich we Włoszech. Rząd na razie zadecydował, że pracownicy poczty będą używać w czasie segregacji listów rękawiczek. Trwa spotkanie ministra spraw wewnętrznych z kierownictwem poczty i ustalają jakie środki ostrożności można wprowadzić.

Poczta Polska czeka na instrukcje Głównego Inspektora Sanitarnego, który ma zadecydować jak postępować z przesyłkami, które napływają z zagranicy. Jak na razie Marek Cichy z biura prasowego Poczty, radzi zaniepokojonym, którzy otrzymali podejrzany pakunek z białym proszkiem, aby udali się do Sanepidu. Pracownicy Poczty nie kontrolują bowiem przesyłek, odpowiednim do tego organem jest Urząd Celny:

Takie kontrole były już organizowane, wtedy chodziło o zagrożenie pryszczycą. Teraz w związku z pojawiającym się zagrożeniem zakażenia wąglikiem, pracownicy Poczty zajmujący się sortowaniem przesyłek są zabezpieczani jednorazową odzieżą oraz rękawiczkami.

13:45