Około miliona mieszkańców Moskwy wzięło udział w gigantycznym sprzątaniu miasta w ramach wiosennego czynu społecznego, zwanego „subotnikiem”. Podobnie było w całej Rosji, także w Ulianowsku – rodzinnym mieście Lenina, który „subotniki” wymyślił.

W czasach stalinowskich „subotniki” były wielkim świętem. Ludzie czekali na to święto, a dzisiaj jest ono jakieś takie ponure i niewesołe - mówi Nadieżda Aleksandrowa – starsza pani, która grabiła zeschłe gałęzie w ogrodzie domu Lenina.

Moskiewski czyn społeczny rzeczywiście był mało wesoły. Dla pracowników biur i zakładów to bowiem dodatkowy dzień pracy - nie za biurkiem ale z grabiami w ręku. Posłuchaj relacji moskiewskiego korespondenta RMF Andrzeja Zauchy: