Niby wszystko jest w porządku, strony świata bez zmian, horyzont poziomy, chmury układają się normalnie. Ale coś jest jednak nie tak, podświadomie dostrzegamy, że jest inaczej, niż zwykle, nasze ciało czuje jakąś dodatkową siłę, która nie do końca wiadomo skąd się bierze. Oczywiście ze szkoły wiemy, co to za siła, ale rozglądając się wokół nie znajdujemy na pierwszy rzut oka czytelnych powodów, dla których miałaby się pojawić. Krzywa wieża od środka, a nawet ze szczytu wcale nie wydaje się krzywa.

Myślę, że gdyby zaprosić do krzywej wieży w Pizie kogoś, kto nigdy wcześniej o niej nie słyszał i wprowadzić go do niej z zawiązanymi oczami, w środku po pierwszym rozejrzeniu się niczego dziwnego by nie zauważył. Jedna z najsłynniejszych budowli świata wygląda od wewnątrz jak betonowa studnia i na pierwszy rzut oka nic nie zdradza jej tajemnicy (może poza ustawionym pionowo w środku metalowym prętem). Dopiero kiedy zaczynamy iść po krętej klatce schodowej dostrzegamy rzeczy dziwne, choćby schody wydeptane raz po lewej, raz po prawej stronie. A kiedy zbiegamy w dół i nie możemy utrzymać się w środku tych schodów, tylko ocieramy się raz o zewnętrzną, raz o wewnętrzną ścianę, już wiemy, że nie wszystko jest tam normalne.

Od wielu lat żyjemy w Polsce w takiej informacyjnej krzywej wieży. I mimo pozorów, nie wszystko jest tu normalne. Nie zmienia tego fakt, że znaczna część z nas robi wciąż co może, by tego przechyłu nie widzieć, nieustannie głosząc pochwałę wolności słowa, wolności wymiany opinii i rzekomych równych szans różnych punktów widzenia. A przecież różne punkty widzenia nie mają w obecnej Polsce równych szans już od dawna. By to dostrzec, nie trzeba przecież chodzić po schodach. Wystarczy posłuchać co, kto mówi.

W naszym kraju te same środowiska mogą głosić niemal jednym tchem, że zagrożeni karą śmierci Polacy zrobili w czasie wojny zbyt mało, by bronić swoich żydowskich współobywateli, ale teraz absolutnym barbarzyństwem jest oczekiwanie od kobiety, że urodzi dziecko, którego nie chce.

Te samy "elity" twierdzą, że dzieci i młodzież trzeba wychowywać bezstresowo, podkreślając tylko ich silne strony i wzmacniając dobrą samoocenę. Równocześnie całemu społeczeństwu mają do zaoferowania tylko festiwal bicia się w piersi za mniej lub bardziej rzekome przewiny przeszłości i wstyd za jakiekolwiek przejawy narodowej dumy i patriotyzmu.

Ci sami ludzie nadają dawnym aparatczykom PRL miano "ludzi honoru" a Kościół, który pomógł narodowi przy w miarę zdrowych zmysłach przetrwać okres rządów owych aparatczyków, atakują pod każdym pretekstem a czasem i bez żadnego pretekstu. To, że z jednej strony słusznie chwalą się swoją opozycyjną odwagą, by potem utrzymywać, że Jaruzelski był zawsze patriotą, że kiedyś chętnie korzystali z pomocy Kościoła, by teraz na okrągło mówić o czarnej mafii, w naszej krzywej wieży nie ma przecież znaczenia. W amerykańskiej polityce takie odwracanie kota ogonem dla bieżących potrzeb nazywa się "spinem", aż dziw, że pojęcie to jeszcze w tym znaczeniu do naszego słownika nie trafiło. A powinno, żyjemy w kraju nieustannego "spinu".

Osobne media dla "lemingów" i "moherów", nawet gdyby miały porównywalny zasięg (a nie mają) nie są żadnym rozwiązaniem problemu. Dyskusja zawsze musi być zderzeniem, konfrontacją poglądów a nie wbijaniem do głowy tego, co i tak "sami wiemy". Bez stworzenia jakiejś platformy, tfu, podstawy, do takiej szerokiej dyskusji, sami się z tej krzywej wieży nie uwolnimy. Będziemy biegać po piętrach, obijać się o ściany i tracić czas. A na to, by u siebie poukładać po swojemu, za wiele tego czasu nie mamy.