"Program Artemida jest ekstremalnie ważny dla NASA. Ten program pozwoli nam wrócić na Księżyc w sposób zrównoważony, nie na dwu- czy trzydniową wycieczkę, jak w czasach Apollo. Wracamy na Księżyc, by się nauczyć tego, co niezbędne, by w końcu polecieć na Marsa. A to chcemy zrobić pod koniec lat 30. tego stulecia" - mówi RMF FM wiceszef NASA, były astronauta, Robert Cabana. Gość European Rover Challenge będzie zdalnie opowiadał o programie Artemida podczas pierwszego dnia odbywającego się w Kielcach wydarzenia. Spotkanie będzie można śledzić na żywo w transmisji na roverchallenge.eu i rmf24.pl o 15:30.

Grzegorz Jasiński: Jako gość European Rover Challenge będzie pan mówił o programie Artemida. Chciałbym więc zapytać, na ile program powrotu na Księżyc jest w tej chwili dla NASA ważny. Czy wciąż realistycznie można mówić o tym, że ludzie wylądują na Księżycu w 2024-25 roku?

Robert Cabana: Program Artemida jest ekstremalnie ważny dla NASA. Ten program pozwoli nam wrócić na Księżyc w sposób zrównoważony, nie na dwu- czy trzydniową kampingową wycieczkę, jak w czasach Apollo. Realizujemy ten program we współpracy z naszymi międzynarodowymi i komercyjnymi partnerami. Wracamy na Księżyc, by się nauczyć tego, co niezbędne, by w końcu polecieć na Marsa. Program Artemis jest kluczowy dla sukcesu tego przedsięwzięcia. Kiedy wracamy? Tak naprawdę to szybciej niż w 2024-25, dlatego, że załogowy lot wokół Księżyca, ale bez lądowania, planujemy już na rok 2023. Natomiast jeszcze przed końcem bieżącego roku, a najpóźniej na początku kolejnego wystartuje misja Artemis 1, która będzie pierwszym testem systemu startowego z kapsułą Orion, ale bez załogi. To pozwoli sprawdzić wszystkie układy i upewnić się, że wszystko działa poprawnie, zanim w 2023 wyślemy ten pojazd wokół Księżyca już z załogą. Czy w 2024 wylądujemy? To wciąż jest nasz cel. To jednak trudne, wymagające przedsięwzięcie, do którego potrzebujemy odpowiedniego lądownika i odpowiednich skafandrów dla astronautów, by mogli znaleźć się bezpiecznie na powierzchni Księżyca i po niej spacerować. Pracujemy z dużym zaangażowaniem, by jak najszybciej ogłosić konkurs na lądownik i skafandry. 2024 to wciąż nasz cel, ewentualnie nieco później. Ale zapowiadam, że w pobliżu Księżyca będziemy już w 2023 roku.

Na ile istotna dla sukcesu programu Artemida jest współpraca międzynarodowa i współpraca z podmiotami komercyjnymi?

To bardzo ważne. Orbitalna, księżycowa stacja Gateway, która umożliwi łączenie pojazdu Orion i przeniesienie się załogi na pokład lądownika, to przedsięwzięcie międzynarodowe, we współpracy z Europejską Agencją Kosmiczną ESA. Oni budują moduły, USA budują moduły. Ta stacja będzie załogowa w czasie, kiedy załogi będą pracowały w pobliżu Księżyca. To współpraca bardzo istotna. Z naszymi komercyjnymi partnerami współpracujemy w sprawach związanych z zaopatrzeniem Gateway i budową lądownika. Chcę podkreślić, że Międzynarodowa Stacja Kosmiczna jest przykładem nadzwyczajnej współpracy w kosmosie. Mamy tam Stany Zjednoczone, Rosję, Kanadę, Japonię, Europejską Agencję Kosmiczną i innych partnerów, a bez względu na wszystkie różnice tu na Ziemi jesteśmy w stanie pracować tam w pełnej jedności. Przypomnijmy, że osoby, które mają nie więcej, niż 21 lat, nigdy nie były świadkami czasu, kiedy na orbicie Ziemi nie było pracującej załogi. Od listopada 2020 roku mamy tam stałą ludzką obecność. Jak się nad tym zastanowić, to naprawdę zdumiewające. Współpracujemy tam znakomicie. To znakomity wzór dla czasów, gdy z orbity Ziemi będziemy się przenosić w obszar do orbity Księżyca i wreszcie na sam Księżyc, a potem na Marsa.

A komercyjny aspekt tej współpracy?

Z tego punktu widzenia zwracamy uwagę przede wszystkim na zaopatrzenie, tak jak w przypadku Międzynarodowej Stacji Kosmicznej korzystamy ze współpracy z komercyjnymi partnerami w transporcie załóg i zaopatrzenia. W  przypadku zaopatrzenia stacji Gateway, w sprawach logistycznych misji księżycowych, będziemy z nimi współpracować. W tej chwili pracujemy wspólnie nad lądownikiem. Tak wygląda przyszłość.

Jak dużą grupę astronautów NASA przygotowuje do tej szczególnej misji na Księżyc?

W tej chwili amerykański korpus astronautów jest znacznie mniejszy, niż w okresie, gdy byłem szefem biura astronautów. Wtedy miałem dostępnych ponad stu astronautów, ale wtedy wykonywaliśmy 7-8 misji kosmicznych z wykorzystaniem wahadłowców, których załogi liczyły 5-7 astronautów. W tej chwili w USA mamy około 45 astronautów i przygotowujemy się do ogłoszenia konkursu na kolejny rocznik, jak to określamy, kolejną klasę. Astronauci, którzy kwalifikują się do dłuższych misji, w tym misji księżycowych to nieco mniejsza grupa, ale muszę podkreślić, że wszyscy, w tym ci wyłonieni ostatnim razem ciężko pracują, by zasłużyć na wybór, gdy przyjdzie odpowiedni czas.

Czy do powrotu na Księżyc i ustanowienia tam stałej obecności potrzebujemy jeszcze jakichś technologicznych przełomów? Czy teraz to po prostu sprawa czasu, pieniędzy i odpowiedniego zaangażowania?

I tego, i tego. Wykorzystujemy Międzynarodową Stację Kosmiczną do potwierdzenia działania niektórych systemów, których potrzebujemy do utrzymania stałej obecności na powierzchni Księżyca. Zależy nam na wykorzystaniu miejscowych surowców. Istotne dla misji na południowy biegun Księżyca jest to, że jest tam dużo wodnego lodu. Woda to wodór i tlen, a wiec i paliwo, i tlen do oddychania, więc nie musielibyśmy wszystkiego ze sobą zabierać. By się tam utrzymać, trzeba wydobywać te zasoby na miejscu. To bardzo ważne. Musimy także zbudować nowy łazik, który będzie w stanie pracować na Księżycu powiedzmy 10 lat. Taki szczelny łazik, który umożliwi załodze możliwość mieszkania na jego pokładzie, podczas przemierzania powierzchni Srebrnego Globu. Musi być zasilany elektrycznie, musi mieć możliwość doładowywania baterii, powinien być zdolny do pracy na Księżycu nawet przez 15 lat. Kluczowa jest budowa systemów tak niezawodnych, tak długowiecznych, które dają schronienie załodze. Wysłanie ludzi na Księżyc, czy Marsa, utrzymanie ich tam przez dłuższy czas, jest naprawdę trudne. Potrzebne jest ciśnieniowe pomieszczenie, powietrze do oddychania, system usuwania dwutlenku węgla, żywność, zabezpieczenie odpadów. Misje robotyczne są o wiele prostsze, a przecież także stawiają przed nami wielkie wyzwania, nie tylko na Księżycu. Popatrzmy, jak wiele osiągnęliśmy na Marsie. Łazik Perseverance pobrał już pierwsze próbki, kiedyś przywieziemy je na Ziemię. Udało nam się wylądować urządzeniem, które waży tonę. Wszystko, co do tego doprowadziło jest niezmiernie skomplikowane. Analizy, które widziałem wskazują, że zanim wyślemy ludzi musimy mieć na powierzchni Marsa około 18 ton zaopatrzenia i sprzętu. Tyle potrzeba, by ich tam bezpiecznie utrzymać. Kolejna sprawa to transport. Liczymy na jakieś technologiczne przełomy w technologii napędu. W obecnej chwili, gdy napęd ma charakter chemiczny, podróż na Marsa musi zająć 1,5 do 2 lat. 8-9 miesięcy potrzeba, by się tam dostać, kolejnych 8-9 miesięcy trzeba pozostać na powierzchni zanim planety znów korzystnie się ułożą, potem 8-9 miesięcy na podróż z powrotem na Ziemię. Wyzwania są olbrzymie. Ale to krytyczne dla naszej przyszłości. Eksploracja jest naszym przeznaczeniem. To ważne byśmy byli w Układzie Słonecznym także poza naszą macierzystą planetą. Gdy byłem początkującym astronautą, pracowałem u Johna Younga. Był moim bohaterem. Poleciał pierwszym pojazdem Gemini z Gusem Grissomem, spacerował po Księżycu, leciał w pierwszej misji wahadłowca kosmicznego. Zawsze mówił, że gatunki żyjące tylko na jednej planecie nie mają szans przetrwania. W jakimś momencie dojdzie tam do katastrofy, jak ta która wybiła dinozaury. Dlatego musimy być gotowi opuścić naszą planetę. Mam nadzieję, że nigdy do tego nie dojdzie, ale powinniśmy być do tego przygotowani.

Jak dużo czasu upłynie więc od chwili, gdy NASA wróci na Księżyc na stałe, do pierwszej załogowej wyprawy na Marsa?

Naszym celem jest polecieć na Marsa pod koniec lat 30. naszego stulecia. To bardzo ambitny plan. Musimy jeszcze wiele się nauczyć, w tym musimy podczas lotów księżycowych opracować system podtrzymania życia przez długi czas, zapewnienia zasobów, zabezpieczenia astronautów. To jednak znacznie prostsze by uczyć się tego, gdy jesteś, dwa-trzy dni od Ziemi, jak na Księżycu, niż kiedy jesteś wiele miesięcy od domu, jak byłoby na Marsie.

Dziękuję bardzo. Powodzenia dla całej misji realizowanej przez NASA.

Dziękuję. Niecierpliwie czekam na okazję do zdalnego połączenia i rozmowy z uczniami, którzy będą w Kielcach na European Rover Challenge. Jestem przekonany, że młode pokolenie, które teraz chodzi do szkoły, na całym świecie, jest znakomite pod względem tego, czego się uczą, co są w stanie zrobić. Nie obawiam się przyszłości. Gdy rozmawiam z młodymi ludźmi o ich projektach, o tym, co są w stanie osiągnąć, uważam, że nasza sytuacja jest bardzo dobra, bardzo dobra jest nasza przyszłość.

Zaproszenie wiceszefa NASA Roberta Cabany na European Rover Challenge było możliwe dzięki wsparciu Konsulatu Generalnego USA w Krakowie, od lat prowadzącego programy i wystawy popularyzujące amerykańskie osiągniecia kosmiczne, którymi pasjonuje się młode pokolenie Polaków i nie tylko, od inspirujących spotkań z astronautami po prezentacje fotograficzne i wykłady amerykańskich ekspertów i dyplomatów. Edycja ERC2021 uzyskała wsparcie finansowe Konsulatu. 10 września Konsul USA w Krakowie Amy Monsarrat, z przeszłościa pracy w NASA jako astrofizyk, otworzyła wystawę fotograficzną przybliżającą program Artemis ponownego wysłania misji załogowej na Księżyc i misję łazika Perseverance na Marsie. 


Amy Monsarrat: Przez wiele dziesięcioleci USA były liderem badań kosmicznych. Chcemy namówić inne kraje by za nami podążyły. Naszym celem jest międzynarodowa współpraca w sektorze kosmicznym. Konsulat oczywiście wspiera te działania włączając się w takie imprezy jak European Rover Challenge, które gromadzą zespoły z wielu krajów, młodych ludzi z całego świata. Ci młodzi ludzie chcą konkurować, być może będą chcieli zostać astronautami. To sprzyja współpracy, zrozumieniu i dzieleniu się przywództwem w tym sektorze przez Stany Zjednoczone.

Grzegorz Jasiński: Robart Cabana podkreślał w naszej rozmowie, że harmonogram jest napięty, cel jest ambitny. Czego USA oczekują od reszty świata, jak współpraca międzynarodowa może pomóc?

To bardzo ambitny cel. Myślę, że świadomość, że planujemy powrót na Księżyc po tak długim czasie jest ekscytująca dla Stanów Zjednoczonych i świata. Mam nadzieję, że to zainspiruje inne kraje, by się w to wraz z nami włączyć. Czy misje księżycowe, czy bardziej tradycyjne misje satelitarne. Potrzebujemy wiedzy i doświadczenia uniwersytetów i laboratoriów naukowych z wielu krajów. Oczekujemy współpracy, mamy nadzieję, że zainspirujemy inne kraje do udziału w finansowaniu i realizacji tych zadań wraz z nami...

Jako fizyk pracowała pani w NASA, wie o agencji bardzo wiele, a jednak zdecydowała się pani pójść do dyplomacji. Dlaczego?

Na początku studiów myślałam właśnie o pracy w dyplomacji. Potem zakochałam się w nauce. I poszłam właśnie w tym kierunku. Zostałam fizykiem. Po latach jednak zorientowałam się, że brakuje mi możliwości realizacji tej drugiej strony mojej osobowości. I choć nadal kocham naukę, badania naukowe, chciałam się podjąć pracy, która będzie miała więcej do rzeczy z międzynarodową współpracą. Także jej aspekt edukacyjny. Dlatego biorę udział w takich wydarzeniach, jak to, prowadzę prezentacje, między innymi w szkołach, zachęcam młodych ludzi, szczególnie dziewczęta, by wybierali karierę naukową i w ten sposób staram się do tego przyczynić


ZAPRASZAMY NA TRNASMISJĘ ONLINE EUROPEAN ROVER CHALLANGE 2021