W tym sezonie bardzo niewielu Polaków zachorowało na grypę - ogłosił warszawski Instytut Profilaktyki Zakażeń. Nie jest to jednak zasługa szczepień, z których korzysta niewielu z nas. Sezon grypowy przebiega w tym roku łagodnie na całym świecie.

Centrum Kontroli Chorób w Atlancie poinformowało, że do USA grypa zawędrowała w tym sezonie wyjątkowo późno - dopiero w drugiej połowie lutego. W Polsce pierwsze zachorowania odnotowano już we wrześniu 2011 r. Do końca minionego roku było ich niewiele - tłumaczy dr Paweł Grzesiowski, prezes Fundacji Instytut Profilaktyki Zakażeń w Warszawie. Wzrost zachorowań nastąpił na początku tego roku. Od 6 tygodni liczba zakażeń już nie rośnie. Spodziewaliśmy się, że w lutym będzie więcej infekcji. Na razie jednak aktywność grypy jest umiarkowana, choć są doniesienia, że zwiększa się w Europie Zachodniej - dodaje.

Według prezesa Fundacji Instytut Profilaktyki Zakażeń przyczyn łagodniejszego sezonu grypowego jest kilka. Obecnie na świecie dominuje wirus sezonowy A(H3N2). Wygasa aktywność szczepu pandemicznego A(H1N1)2009, który atakował w poprzednich dwóch sezonach i spora część populacji zdążyła się na niego uodpornić. Poza tym wiele osób przyjęło aktualną szczepionkę, która skutecznie chroni przed krążącymi odmianami wirusa. Niestety, Polacy stanowią znikomy odsetek szczepiących się.

W tym roku przeciwko grypie zaszczepiło się jedynie około 1,3 miliona naszych rodaków. To mniej niż rok temu. Wtedy szczepieniom poddało się 1,5 miliona osób. To i tak było bardzo niewiele - podkreśla dr Grzesiowski. Według niego, Polacy nie chcą się szczepić, bo uważają szczepionki za mało skuteczne. Inni nie robią tego, ponieważ nie są one refundowane.

Grześkowski ostrzeha jednak, że w marcu może nastąpić wzrost zachorowań. Luty i marzec to tradycyjny okres, kiedy jest ich najwięcej. Dużo zależy od pogody. Zima z temperaturą w okolicach zera o wiele bardziej sprzyja infekcjom niż siarczysty mróz - wyjaśnia lekarz.