​Najprawdopodobniej w środę archeolodzy Instytutu Pamięci Narodowej wydobędą z ziemi szczątki trzech osób, które odnaleziono w jamie grobowej na Łączce. Zdaniem historyków prowadzących poszukiwania na warszawskich Powązkach to 3 szkielety osób zamordowanych na początku lat 50. w więzieniu UB na Rakowieckiej. Badacze mówią o wyjątkowym znalezisku.

Zbiorową jamę grobową na Łączce Cmentarza Wojskowego na warszawskich Powązkach odkryto w poniedziałek. Do tej pory odsłonięto w niej szkielety trzech osób, jedna z ofiar została zamordowana tzw. metodą katyńską.

Jak podkreślił wiceprezes IPN Krzysztof Szwagrzyk, który kieruje pracami archeologiczno-ekshumacyjnymi na Łączce, odkrycie zbiorowej jamy grobowej z kompletnymi szkieletami jest wyjątkowym wydarzeniem trwających od połowy kwietnia prac Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN.

Każdy, kto interesuje się naszymi pracami wie, że szczątki naszych bohaterów, nad którymi wybudowano w latach 80. groby, były z tego powodu bardzo zniszczone. Dzisiejsze odkrycie to dla nas wielka radość - zaznaczył Szwagrzyk.

Na Łączce powązkowskiej nekropolii w latach 1948-56 komunistyczna bezpieka ukryła ciała kilkuset ofiar - często byli to żołnierze, walczący z sowietyzacją Polski. Do tej pory na Łączce wydobyto szczątki ponad dwustu osób. Wśród zidentyfikowanych żołnierzy polskiego podziemia byli m.in. mjr Zygmunt Szendzielarz "Łupaszka", mjr Hieronim Dekutowski "Zapora", a także ostatni dowódca Narodowych Sił Zbrojnych ppłk Stanisław Kasznica. 


(łł)