Międzynarodowy zespół naukowców ma kolejny pomysł, jak wytłumaczyć powab tajemniczego uśmiechu Mony Lisy. Ich zdaniem Leonardo da Vinci potrafił oddać fakt, że uśmiech jego znudzonej pozowaniem modelki był... udawany. Ma o tym świadczyć niesymetryczny układ ust. Wyniki prowadzonych na ten temat badań opublikowano na łamach czasopisma "Cortex". Autorzy pracy nie wykluczają przy tym, że Leonardo zdawał sobie sprawę z takiego charakteru uśmiechu i stworzył go na płótnie specjalnie. Różne rodzaje uśmiechu opisał naukowo dopiero w XIX wieku francuski lekarz Guillaume Duchenne.

Uśmiech Mony Lisy, namalowanej przez włoskiego mistrza w początkach XVI wieku, budzi zainteresowanie od stuleci. Zdaniem pierwszego autora najnowszych badań, jego tajemnica tkwi w braku symetrii, oznaczającym, że uśmiech nie był szczery i autentyczny. Wyniki naszych badań wskazują, że na prawdziwą radość i szczęście wskazuje tylko lewy kącik ust. Teorie neuropsychologii emocji wskazują na to, że uśmiech Mony Lisy nie jest naturalny, a może nawet jest dowodem kłamstwa - mówi dr Luca Marsili z University of Cincinnati College of Medicine. 

Marsili wraz z dr Lucią Ricciardi z St. George's University of London i dr Matteo Bologną z Sapienza University of Rome poprosili 42 osoby o ocenę, którą z sześciu podstawowych emocji wyrażają obrazy utworzone z lustrzanych odbić lewej i prawej części uśmiechu Mony Lisy. 39 osób uznało, że uśmiech stworzony z lustrzanego odbicia lewego kącika ust wyraża szczęście. Nikt nie uznał, że szczęście widać na lustrzanym odbiciu prawego kącika ust. 35 osób uznało ten drugi obraz za neutralny, 5 za wyraz obrzydzenia, 2 - smutku. 

Autorzy zwracają uwagę na to, że na portrecie nie widać aktywności mięśni okrężnych oka, które między innymi podnoszą policzki i zdaniem Guillaume'a Duchenne'a są dowodem szczerości uśmiechu. Grymas, który nie aktywuje tych mięśni, a tylko unosi kąciki ust za sprawą mięśni jarzmowych był przez Duchenne'a uznawany za udawany. Nie można wykluczyć, że da Vinci zdawał sobie z tego sprawę już trzy stulecia wcześniej, niż francuski lekarz i na tym portrecie postanowił tę niejednoznaczność wykorzystać. Portret może w istocie przedstawiać inną osobę, nawet mężczyznę, albo wręcz być autoportretem. Nie można wykluczyć też najprostszego wytłumaczenia. Godziny pozowania do portretu mogły modelkę znudzić do tego stopnia, że udawanie radości i zadowolenia było już ponad jej siły. Leonardo da Vinci potrafił to precyzyjnie oddać.