W Danii rozpoczyna się dziś 59. Konkurs Piosenki Eurowizji. Polska po dwóch latach przerwy wraca do rywalizacji. Nasi reprezentanci Donatan i Cleo pojawią się w konkursie półfinałowym w czwartek. Ostatnie lata konkursu to prócz tradycyjnego już, wątpliwego poziomu muzycznego imprezy także coraz bardziej widoczne bloki państw, których widzowie głosują na siebie nawzajem. Ogłoszone właśnie wyniki badań statystycznych pokazują jednak, że głosujący raczej nie kierują się uprzedzeniami, jeśli już to raczej sympatią do tych, którym czują się bliżsi.

Wrażenie, że punkty w głosowaniu bywają przyznawane po kumotersku, przez bloki państw skandynawskich, bałkańskich, czy postradzieckich skłoniły Gianlucę Baio z University College London i Martę Blangiardo z Imperial College London do przeprowadzenia statystycznej analizy wyników. Poddano jej konkursy od 1998 roku, od kiedy po raz pierwszy wprowadzono system głosowania audiotele. Okazało się, że owszem sam talent wykonawcy i jakość piosenki nie wystarczy, by wygrać, ale konkursem nie rządzą też uprzedzenia i lokalne układy. 

Oboje autorzy pracy, opublikowanej w czasopiśmie "Journal of Applied Statistics", zajmują się na co dzień statystyką... medyczną. Ich codzienna praca zmierza do wykrywania ścieżek zakażeń, prowadzących do rozprzestrzeniania się chorób i epidemii na przykład w różnych oddziałach tego samego szpitala i różnych szpitalach w jednym mieście. Podobne metody pozwoliły im tym razem prześledzić mechanizmy, rządzące wyborem najlepszej piosenki Eurowizji.

Dr Baio i Dr Blangiardo wykorzystali metody statystyczne, by wskazać grupy państw, które głosują w podobny sposób i ocenić prawdopodobieństwo, że widzowie w danym kraju w danym roku włączą się do takiego, czy innego bloku. Dostrzegli istnienie czterech takich bloków, których skład jest do pewnego stopnia płynny. Pierwszy z nich to kraje byłej Jugosławii plus Austria i Szwajcaria. Do drugiego należą kraje środkowej i południowej Europy. Kolejne to kraje byłego Związku Radzieckiego oraz Wielka Brytania, Irlandia i kraje Skandynawskie.

Analiza pokazała, że wskazania głosujących do pewnego stopnia poddają się wpływom swoistego poczucia lojalności, związanego ze wspólnotą kulturową, geograficzną, czy historyczną. Czytelnie widać też wpływ głosowania przedstawicieli emigracji. Czynniki te jednak, choć widoczne, nie przesądzają o wynikach rywalizacji.

Jak podkreśla Gianluca Baio, analiza nie wykazała przekonujących dowodów na istnienie poważnych uprzedzeń przeciwko jakimkolwiek krajom, nie widać żadnej dyskryminacji, nic nie wskazuje, by jakikolwiek kraj miał zauważalny "negatywny elektorat". Nie widać też przypadków, by widzowie z pewnych krajów konsekwentnie nie przyznawali punktów piosenkom z innych krajów. Konkursem raczej rządzą sympatie, niż antypatie.

Kto wie, jeśli faktycznie to sympatia dla danego kraju przychyla szalę na korzyść reprezentującej go piosenki, możemy mieć w tym roku zwycięzcę, a dokładnie zwyciężczynię z Ukrainy. Pierwszy test już w dzisiejszym półfinale.