Naukowcy z Uniwerstytetu Cambridge potwierdzili przewagę myśli nad materią, pokazali, że to mózg, a nie mięśnie liczą się najbardziej. W artykule na łamach czasopisma "Scientific Reports" opisują wyniki badań wskazujących, że w chwili, gdy potrzeba nam jest zarówno siła fizyczna, jak i umysłowa, nasz samolubny mózg decyduje, że jemu należy się pierwszeństwo. Wygląda na to, że dawno temu, naszych dalekich przodków, w ucieczce przed zwierzętami ratowały nie tyle szybkie nogi, ile przytomność umysłu.

Doskonale wiemy, że praca naszego mózgu kosztuje - intensywne myślenie wymaga stałego dopływu energii. Badacze z Cambridge zadali sobie pytanie, co się stanie, jeśli ten intensywny wysiłek umysłowy trzeba będzie pogodzić z równie silnym wysiłkiem fizycznym. Okazało się, że w takiej sytuacji ucierpi i jedno, i drugie, choć nasze zdolności umysłowe jednak mniej. 

Badania prowadzono na grupie 62 studentów, w wieku średnio 21 lat, członków najlepszych na Uniwersytecie ekip wioślarzy. Testowani zawodnicy przechodzili najpierw dwa krótkie, 3-minutowe testy - pamięciowy i fizyczny - na maszynie wioślarskiej. Potem przeprowadzano na nich oba testy równocześnie, porównując wyniki z tymi prowadzonymi osobno. 

Jak można się było spodziewać, przy równocześnie prowadzonych testach zarówno fizyczne, jak i umysłowe wyniki musiały być gorsze. Owa strata nie była jednak identyczna. Wyniki testów pamięciowych pogorszyły się przeciętnie o 9,7 proc., a fizycznych aż o 12,6 proc. To oznacza, że spadek możliwości fizycznych był średnio o blisko 30 proc. większy, niż umysłowych.

Dobrze zaopatrzony mózg mógł oferować nam większe szanse przetrwania różnych środowiskowych wyzwań, niż dobrze odżywione mięśnie - mówi szef zespołu badawczego dr Danny Longman z Wydziału Archeologii Uniwersytetu w Cambridge. W naszym eksperymencie pokazaliśmy, że nawet w warunkach ekstremalnego wysiłku nasz organizm wciąż uznaje, że myślenie ma priorytet - dodaje.