NASA prowadzi końcowe testy przed ponownym udostępnieniem kosmicznego teleskopu Hubble'a do badań naukowych. Po tym, jak 5 października doszło do awarii jednego z żyroskopów, teleskop przełączył się w tryb awaryjny, a centrum kontroli lotu próbowało uruchomić żyroskop zapasowy. Teleskop Hubble'a dysponuje w sumie sześcioma żyroskopami, które służą mu do precyzyjnej orientacji w przestrzeni, a po awarii sprawne pozostały już tylko dwa. Przez ponad dwa tygodnie eksperci NASA próbowali uruchomić i ustabilizować żyroskop, który nie pracował już od ponad 7 lat. Po początkowych niepowodzeniach, osiągnęli sukces.

Do pełnej sprawności i możliwości prowadzenia wszelkiego rodzaju obserwacji teleskop Hubble'a potrzebuje trzech żyroskopów. Gdyby uruchomienie trzeciego jednak się nie powiodło, prawdopodobnie kontrola lotu wyłączyłaby także jeden z działających, by go oszczędzać i na jak dłużej zachować możliwość pracy przy jednym działającym żyroskopie. Najnowszy komunikat wskazuje, że uda się jednak wariant z trzema. 

Żyroskopy pracują w dwóch trybach, z wysoką i niską częstotliwością obrotu. Praca z wysoką częstotliwością obrotu jest potrzebna w chwili, gdy teleskop znacząco zmienia orientację, wybierając na przykład nowy obiekt obserwacji. Stabilizacja na wybranym już obiekcie wymaga pracy z niższą częstotliwością. 

Po włączeniu nieużywanego od lat żyroskopu NASA zauważyła, że pracuje on ze zbyt dużą częstotliwością. Po serii prób włączenia go i wyłączenia, a także podjęciu manewrów przez cały teleskop, udało się tę częstotliwość obniżyć do akceptowalnego zakresu. Przez weekend kontrola lotu upewniała się, że żyroskop stabilnie pracuje w obu zakresach częstotliwości. 

Jeśli powiodą się kolejne testy, podejmowane w warunkach analogicznych do tych, jakie panują podczas zmiany obiektów obserwacji i stabilizacji w konkretnym ustawieniu, NASA oficjalnie przywróci teleskop Hubble'a społeczności naukowej. A ta odetchnie z ulgą. Okno na Wszechświat pozostanie otwarte.

(ph)