O wielkim szczęściu może mówić szwajcarski alpinista, który bez asekuracji wspinał się w alpejskim masywie Piz Bernina. Mimo upadku z wysokości ponad trzystu metrów opuści on szpital już w najbliższym tygodniu.

Tego typu cuda zdarzają się w Alpach prawie każdego lata. Alpinista, który spadł dzisiaj z wysokości 300 metrów wchodził w skład 4-osobowej grupy wspinającej się bez asekuracji na lodowych ścianach szczytu Piz Bernina we wschodniej Szwajcarii. Do wypadku doszło na wysokości blisko czterech tysięcy metrów. Alpinista odpadł od ściany i spadł na śnieżne poletko 300 metrów niżej. Poszkodowany sam przez telefon komórkowy powiadomił służby ratownicze o wypadku. Po przewiezieniu helikopterem do szpitala okazało się, że ma on złamane dwa żebra i obojczyk. Posłuchaj relacji korespondenta radia RMF FM Tomasza Surdela:

22:20