Rosyjscy i zagraniczni ekolodzy biją na alarm. Co najmniej 700 tysięcy hektarów ziemi w zachodniej Syberii zostało skażonych ropą naftową. Według ekologów w wielu miejscach przez najbliższe kilkaset lat nie pojawi się jakakolwiek forma życia. Gigantyczne plamy ropy wokół pól naftowych wpływają także na zdrowie mieszkańców pobliskich terenów.

Przedstawiciele ekologów z Niemiec, Holandii i Rosji przedstawili dzisiaj w Moskwie wyniki swoich badań prowadzonych na terenach roponośnych zachodniej Syberii. Jak twierdzą ekolodzy od 700 do 840 tysięcy hektarów ziemi zostało trwale skażonych ropą naftową, która wylewa się podczas wydobycia prowadzonego często rabunkowymi metodami i transportu z dziurawych rurociągów. Rozmiar katastrofy ekologicznej obrazuje prosty fakt: powierzchnia Moskwy, w której mieszka prawie 10 milionów ludzi wynosi tylko 100 tysięcy hektarów. W wielu miejscach stężenie ropy naftowej przekracza dopuszczalne normy 50 razy. Skażenie wpływa na stan zdrowia mieszkańców tamtych terenów. Takich naftowych miastach jak Niżniewartowsk ludzie chorują na raka trzy razy częściej niż w pozostałej części Rosji i aż 9 razy częściej na choroby serca.

21:50