Liczył się wygląd, wykształcenie, odporność na stres i... znajomość języka polskiego. Takie wymagania postawiono kandydatom na strażników miejskich w Kaliszu. Komendant uznał, że jego ludzie nie mogą robić błędów ortograficznych, wypisując mandaty czy raporty po służbie.

Do wzięcia były cztery nowe etaty. Zgłosiło się ponad czterdziestu chętnych. Po dyktandzie i wypracowaniu, które musieli napisać kandydaci, straż miejska miała kłopot, żeby kogoś zatrudnić…

Nie dość, że robili błędy ortograficzne – rekordzistą okazał się czynny nauczyciel, to w wielu przypadkach mimo szczerych chęci, prac nie mogliśmy odczytać. Bazgrzą jak kury pazurem – mówią egzaminatorzy. Jesteśmy Polkami, żyjemy w Polsce a największy problem to język polski.

Dodajmy jednak, że ostatecznie straż miejska zatrudniał 4 nowe osoby