Wybitny fizyk Stephen Hawking może utracić swój charakterystyczny, elektroniczny głos, którym z powodu paraliżu posługuje się od 35 lat. 70-letni uczony ma coraz słabsze mięśnie policzkowe. Jak donoszą brytyjskie media, będzie testował nowe technologie.

Hawking od około 50 lat cierpi na postępujące stwardnienie zanikowe boczne, które niemal całkowicie go sparaliżowało.

W 1985 roku, po zapaleniu płuc, poddał się tracheotomii. Od tego czasu posługuje się specjalnie dla niego skonstruowanym systemem składającym się z komputera wbudowanego w wózek inwalidzki i czujnika na podczerwień umieszczonego w ustach. Hawking wybiera wzrokiem literę, później słowo z wirtualnej klawiatury na dużej tablicy (korzystając z systemu autouzupełniania wymagającego tylko pierwszych liter), ale ponieważ do wprowadzania danych może używać tylko policzka, skompletowanie zdania zajmuje mu dużo czasu. Potem syntezator mowy, reagując na dotyk, wypowiada to, co zostało napisane. Ostatnio fizyk mówi coraz wolniej, czasem jedno słowo na minutę.

Na swoim portalu Hawking zamieścił informację, że od lutego poszukuje nowego asystenta technicznego. Jego zadaniem byłoby dbanie o syntetyczny głos chorego fizyka i jego wózek inwalidzki.

Uczony nie myśli o emeryturze

W niedzielę na uniwersytecie Cambridge z okazji 70. urodzin Hawking wygłosi przygotowane wcześniej i zapisane w jego komputerze przemówienie. W sympozjum zorganizowanym przez uniwersytet na jego cześć weźmie udział 27 naukowców. Uroczysty jubileusz wielkiego fizyka-teoretyka potrwa cztery dni.

Stwardnienie zanikowe boczne, które jest chorobą neurodegeneracyjną, rozpoznano u Hawkinga, gdy miał 21 lat. Dawano mu wówczas kilka lat życia.

Jedną z jego wielkich zasług dla nauki jest kwantowa teoria ciążenia. Rozgłos przyniosła mu popularnonaukowa książka "Krótka historia czasu" z 1988 roku, która rozeszła się w 10 mln egzemplarzy.

Mimo 70 lat Hawking nie myśli o przejściu na emeryturę.