Obawy przed ogromnymi kosztami opieki zdrowotnej oparte na historycznych danych mogą okazać się przesadne. Jak wskazują wyniki amerykańsko-austriackich badań, dzięki postępowi medycyny, społeczeństwa starzeją się wolniej, a stan zdrowia osób w starszym wieku jest lepszy niż w przeszłości. Naukowcy proponują, by starość mierzyć stanem organizmu, a nie liczbą przeżytych lat. Ich zdaniem pozwoli to dokładniej obliczać koszty związane ze starością i emeryturą.

Pesymistyczne prognozy dotyczące ogromnych kosztów opieki zdrowotnej nad starzejącymi się społeczeństwami w krajach uprzemysłowionych wymagają ponownego oszacowania - informuje "Science". Obecnie dostępne informacje dotyczące starzenia się są publikowane przez ONZ oraz agencje statystyczne. Często za stare uważa się osoby 65-letnie lub nawet młodsze.

Ciężar, jakim dla społeczeństwa są osoby starsze, wyznacza specjalny współczynnik. Określa on proporcję osób powyżej 65. roku życia do osób w wieku produkcyjnym. Dotąd uważano, że wzrost tego współczynnika oznacza, że system opieki jest bardziej obciążony. Autorzy badań uważają jednak, że obecnie ludzie żyją dłużej i trudno za starą uważać osobę w wieku 65 lat. Wspomniany wskaźnik nie odzwierciedla zatem rzeczywistych efektów starzenia się społeczeństwa.

Ponieważ najbardziej kosztowne są ostatnie lata życia, pojawiła się propozycja wprowadzenia nowego wskaźnika. Określałby on proporcję pomiędzy tymi, którzy wymagają opieki, a tymi, którzy mogą ją zapewnić. Jeśli mierzyć starzenie się w ten sposób, jego prędkość maleje o 80 procent.

Z badań wynika także, że wiek emerytalny będzie z czasem rósł. Na przykład w Wielkiej Brytanii do roku 2044 ma wynieść 68 lat, w Niemczech wzrośnie do 67 lat przed rokiem 2031, a w USA przed rokiem 2027 - do 67 lat.