Wulkan na Alasce, uznany przez naukowców za nieczynny od 10 tys. lat, zaczął niespodziewanie budzić się, wyrzucając w powietrze popiół, gaz i parę wodną. Wg wulkanologów może oznaczać, że jego erupcja zacznie się już w najbliższych dniach lub tygodniach.

Pierwsze chmury gazu i pary zauważono w pobliżu wierzchołka 2104-metrowej góry w ubiegłym tygodniu. Jednak początkowo przypuszczano, że aktywność wykazuje nie odwieczny śpioch, ale inny, sąsiadujący z nim czynny wulkan.

Rozpoznanie sytuacji utrudniała dodatkowo zła pogoda. Gdy się przejaśniło, rozpoczęto loty nad stożkiem, które wykazały, że wulkan się przebudził, co potwierdziły również rozmieszczone wokół krateru specjalne czujniki - poinformował Peter Cervelli, geofizyk z Alaskańskiego Obserwatorium Wulkanologicznego.

"Dostrzegliśmy całkiem sporą ilość wydobywającego się gazu, co pozwala przypuszczać, że nastąpiły ruchy magmy" - powiedział. Wulkan znajduje się w słabo zaludnionym terenie. Najbliższe większe skupisko ludzkie to ośrodek rybacki Kodiak, położony o około 130 km na południowy wschód.