Wiadomo już na pewno, że niemiecki kamerzysta, który zmarł dziś w
berlińskiej klinice cierpiał na żółtą febrę. Początkowo, gdy
przywieziono go do szpitala lekarze obawiali się, że może to być nawet
śmiercionośny wirus Eboli. Mogły wskazywać na to objawy - wysoka
gorączka i krwawienie na całym ciele. Badania krwi wykluczyły jednak
Ebolę. Kolejne potwierdziły przypuszczenia lekarzy, że mężczyzna
cierpiał na żółtą febrę, ciężką wirusową chorobę przenoszoną przez
ukłucie komara.
Mężczyzna trafił do kliniki w Berlinie trzy dni temu, po powrocie z
Wybrzeża Kości Słoniowej, gdzie robił zdjęcia do filmu przyrodniczego.
Władze podejrzewają, że przed wyjazdem nie zaszczepił się przeciwko
febrze.