Prawie milion baryłek ropy dziennie pompuje ropociąg na Alasce. Coraz częściej mówi się, że potężna inwestycja mogłaby stać się celem ataku terrorystów. To tym łatwiejsze, że zapewnienie bezpieczeństwa rurze jest w zasadzie niemożliwe.

Wielka alaskańska rura została skonstruowana kosztem 9 miliardów dolarów; mierzy ponad półtora tysiąca kilometrów. Ciągnie się na terenie niedostępnym dla zwyczajnych turystów; tam, gdzie temperatura spada kilkadziesiąt stopni poniżej zera. Uważana jest za jedno z najwybitniejszych dzieł inżynieryjnych świata. Byłaby więc doskonałym celem dla terrorystów.

Po 11 września wielokrotnie pojawiały się listy z pogróżkami – przyznaje w rozmowie z korespondentem RMF inżynier Wojtek Wito. Mówi, że ochrona wprawdzie jest, jednak pilnuje tylko kilku fragmentów rurociągu. Polski inżynier wspomina, że FBI wpadło na trop zamachowca, który chciał podłożyć dynamit pod konstrukcją. Udało się go jednak w porę złapać.

Gdyby doszło do takiego ataku, satelita sterujący zaworami może w każdej chwili odciąć uszkodzony fragment. Jednak to nie wyklucza niebezpieczeństwa.