Francuskie ministerstwo oświaty postanowiło promować tzw. "pozytywną dyscyplinę" wobec dzieci i nastolatków. Koniec z wydawaniem poleceń i rozkazów bez wyjaśnień. Rodzice i nauczyciele uczą się... od samych dzieci, jak je wychowywać. W czasie kursów tej metody, która budzi czasami kontrowersje, rodzice i ich pociechy m.in. zamieniają się rolami, żeby lepiej się nawzajem zrozumieć. "Dyscyplina pozytywna to wykorzystywanie sytuacji, w których dziecko robi coś, czego nie powinno, w celu wyjaśnienia, jak powinno się zachowywać i dlaczego" - mówi w rozmowie z naszym korespondentem w Paryżu znana psycholog Beatrice Sabate, która współpracuje z francuskim rządem.

Marek Gładysz: Jak można zdefiniować w kilku słowach "pozytywną dyscyplinę"? Co to takiego?

Beatrice Sabate: To zasady wychowawcze, których głównym celem jest zachęcanie dziecka do pełnego rozwijania swoich możliwości poprzez wspólne szukanie zadowalających rozwiązań powstających problemów. Zasady te kładą nacisk na dialog z dziećmi i umożliwiają im szybszy rozwój społeczno-emocjonalny. Dotyczy to równie dobrze rodziców, jak i nauczycieli, bo organizujemy także staże w szkołach.

Jednym z filarów "pozytywnej dyscypliny" jest mniej lub bardziej "pozioma" relacja rodziców z dziećmi. Wielu tradycjonalistów twierdzi natomiast, że te relacje powinny stać się znowu jak najbardziej "pionowe" - tzn. dziecko powinno po prostu wykonywać polecenia matki czy ojca, których autorytet w rodzinie należy odbudować. Co pani na to?

W przeszłości rzeczywiście funkcjonował model "pionowego" wychowania. Rodzice byli na samej górze, a dzieci na samym dole - jako istoty całkowicie podporządkowane dorosłym. Stosowano kary i nie pytano dzieci o zdanie - po prostu rozkazywano im różne zachowania i wykonywanie tych czy innych czynności. Powoli wychodzimy jednak z tego schematu, bo można zauważyć, że we współczesnym świecie dawne metody przestały po prostu przynosić pożądane rezultaty. Zarówno rodzice, jak i nauczyciele czują potrzebę zastąpienia go czymś innym. "Pozytywna dyscyplina" proponuje zbudowanie autorytetu rodziców i pedagogów na bardziej solidnej bazie. Dzięki temu dzieci z "widzów" zmieniają się w aktywnych uczestników życia codziennego, które składa się z nauki, szacunku dla wiedzy, umiejętności i autorytetu, ale również z ich własnych potrzeb i rozrywek.

Czy należy zawsze tłumaczyć dziecku dlaczego je o coś prosimy, czy też dlaczego coś mu narzucamy?

Nie chodzi tylko o tłumaczenie dlaczego coś powinno robić, ale również o to, by ustalić razem z nim, jak może coś robić. Weźmy na przykład odrabianie prac domowych. Dziecko musi to robić - tutaj nie dajemy mu alternatywy. Ale będziemy z nim rozmawiać o tym, jak można mu pomóc w realizacji tego zadania, w jaki sposób samo dziecko chce się za to zabrać, jakie warunki warto mu stworzyć. Będzie wiec ono pomagać nam w podejmowaniu decyzji i rezultaty badań pokazują, że w takich przypadkach chętniej i z większym zapałem odrabia ono prace domowe, bo czuje, że traktowane jest "poważnie".

W czasie kursów "pozytywnej dyscypliny" ważną rolę odgrywa chyba zabawa polegająca na tym, że dzieci i ich rodzice zamieniają się na pewien czas rolami, żeby lepiej móc zrozumieć się nawzajem?

Umożliwia to na przykład rodzicom rozszyfrowanie potrzeb i emocji dziecka. Okazuje się, że nasze pociechy często odmawiają odrabiania prac domowych, bo chcą w ten sposób zaprotestować przeciwko niewystarczającemu ich zdaniem zainteresowaniu rodziców ich osobą. Chcą większego dialogu. Innym razem dzieci stronią od prac domowych, bo mają bardzo negatywną opinie o swoich możliwościach i boją się, że i tak wszystko źle zrobią. Zamienienie się rolami pozwala również dzieciom odkryć ograniczenia, z którymi borykają się rodzice, którzy często mają mało czasu, są zestresowani, a muszą dbać o to, by dziecko poprawnie wychować. Taka zamiana ról na kilka, kilkanaście minut umożliwia dzieciom połączenie w jedną całość świata, w którym żyją ze światem, w którym żyją ich rodzice. Jest później więcej zrozumienia i dzieci stają się dzięki temu bardziej odpowiedzialne oraz autonomiczne.

Jedna z uczestniczek stażu mówiła, że dopiero po takiej zamianie ról zrozumiała, iż jej podejście do córki było niekoniecznie właściwe. Córka, która grała jej rolę powiedziała jej: "Odrób lekcje, załóż piżamę, umyj zęby, kładź się spać i nie chcę Cię słyszeć, bo jestem zmęczona!" Matka zbaraniała i poczuła się jak przedmiot, a nie jak podmiot...

Tak, to właśnie dzięki takim zabawom można znaleźć odpowiednie rozwiązania, które poprawiają relacje w każdej rodzinie. Na przykład - czego dziecko potrzebuje, żeby pójść spać o właściwej godzinie bez protestów? Może potrzebuje poczytać swoje ulubione książki, może potrzebuje zostać pięć minut z rodzicami, by poczuć, że jest kochane? Rezultaty są lepsze, bo dziecko bez kłótni kładzie się spać o wyznaczonej godzinie.

W wielu francuskich szkołach relacje pomiędzy uczniami i nauczycielami są bardzo napięte. Właśnie w odniesieniu do szkolnictwa najczęściej mówi się o upadku autorytetów. Nierzadko uczniowie ubliżają pedagogom, czy wręcz są wobec nich agresywni fizycznie. Czy w takich przypadkach jest jeszcze miejsce na "pozytywną dyscyplinę"?

Już na początku roku nauczyciel powinien razem z uczniami określić reguły szkolnej pracy - ustalić, jakie zachowania są niezbędne, by królował szacunek, by młodzież mogła później uczyć się chętnie i w sposób sprawiający jej przyjemność. Dawniej wystarczyło, że nauczyciel powiedział: "Słuchaj tego, co do Ciebie mówię i siedź cicho, zanim nie wezwę Cię do tablicy, bo jak nie, to pójdziesz do kąta!". Dzisiaj to nie działa - wielu nastolatków od razu krytycznie komentuje takie zachowanie nauczyciela, buntuje się i powstają konflikty. W klasie - oprócz nauki matematyki czy fizyki - trzeba się uczyć wzajemnego szacunku. Powtarzać z uczniami to, co już zostało osiągnięte w tej sferze i stopniowo iść coraz dalej. Ważne jest również przydzielanie uczniom funkcji o różnym stopniu odpowiedzialności. Jeden nastolatek będzie np. pomagał słabszemu uczniowi, inny będzie czuwał nad tym, by klasa było dobrze przewietrzona itd. To daje dzieciom i nastolatkom poczucie, że są integralną i ważną częścią jakiejś społeczności. Jeżeli ktoś nie chce podporządkować się tym regułom wspólnego życia - wtedy należy z nim porozmawiać i zapytać, co mogłoby mu pomóc w zmianie negatywnej postawy. W przyszłości pomoże mu to w funkcjonowaniu we współczesnym społeczeństwie.

Właśnie. Czy pani zdaniem dzieci, które wychowane zostały według zasad "pozytywnej dyscypliny" są generalnie lepiej przygotowane do życia we współczesnym społeczeństwie?

Sądzę, że dzięki temu dziecko czuje, że jego wartość nie jest uzależniona tylko i wyłącznie od jego rezultatów szkolnych, ale również od jego zalet jako osoby. Dzięki temu w przyszłości będzie mniej zestresowane i bardziej zrównoważone, będzie się rozwijać w sposób pełniejszy i aktywniejszy - zarówno w życiu osobistym, jak i profesjonalnym.

Mówi się, że zachęcanie dzieci do robienia postępów w różnych dziedzinach to jak podlewanie rosnących roślin. To coś kluczowego?

Dodawanie dzieciom sił i odwagi w stawianiu czoła codziennym wyzwaniom jest naprawdę najważniejsze. Dziecko będzie miało świadomość, że stoją przed nim zadania, które wydają mu się trudne do realizacji, ale jednocześnie będzie mogło powiedzieć sobie: "Mogę spróbować, mogę się ośmielić, stać mnie na pokonanie tych trudności". Dziecko jest w stanie dokonać więcej, kiedy się dobrze czuje, nie ma kompleksów, nie ma wrażenia, że jest traktowane jak przedmiot. To wcale jednak nie znaczy, że trzeba wmawiać dzieciom, że wszystko, co robią jest genialne. Należy raczej pomoc im zrozumieć, gdzie popełniają błędy, gdzie brakuje im śmiałości czy kompetencji - i zachęcić je do robienia realnych postępów.

Danie dziecku klapsa może mieć negatywny wpływ na poprawny rozwój jego osobowości?

To może być dla dziecka upokarzające i wywołać u niego odwrotne reakcje od pożądanych. To uczenie, że rację ma silniejszy. Rozpoczyna się próba sił, którą upokorzone dziecko chce wygrać. Będzie chciało robić jeszcze więcej nagannych rzeczy, a szczególnie robić je tak, by rodzice ich nie widzieli - i w ten sposób ich przechytrzyć. Kara fizyczna to tylko chwilowe rozwiązanie problemu, które niczego dziecka nie uczy na przyszłość - powoduje tylko strach. "Dyscyplina pozytywna" to wykorzystywanie sytuacji, w których dziecko robi coś, czego nie powinno, w celu wyjaśnienia, jak powinno się zachowywać i dlaczego.

(MRod)