Rosyjscy kontrolerzy przylecą wkrótce do Polski, aby sprawdzić nasze rzeźnie i mleczarnie. Jeśli znów powiedzą "niet " i nie wydadzą zakładom certyfikatów, polski eksport na wschód zupełnie się załamie.

Jakie zakłady zostaną skontrolowane – tego w Głównym Inspektoracie Weterynaryjnym nie sposób się dowiedzieć; Jacek Leonkiewicz odmówił podania listy. Jest to sprzeczne z niektórymi życzeniami firm. Nie chcą, aby ujawniać, które startują do tej kontroli.

Ale firmy wcale się nie ukrywają. Ich interesy reprezentuje Izba Eksporterów Mięsa, gdzie bez problemu można uzyskać informację, które zakłady czekają na kontrolę. Lista liczy 150 firm.

Okazuje się, że Rosjanie skontrolują także te zakłady, które nie mają problemów z pozwoleniami na rynkach Unii Europejskiej czy Stanów Zjednoczonych. Jednak Rosja im nie ufa, dlaczego?

Do czasu zakończenia całej kontroli nie chciałbym tego komentować - mówił na antenie RMF minister rolnictwa Wojciech Olejniczak. Ja chcę, żeby ta kontrola przebiegała w atmosferze spokoju, i żeby wszystkie sytuacje były zrozumiałe. Dajmy sobie szansę przeprowadzić tą kontrolę. (...) Trzeba unormować te wszystkie stosunki, które są może zbyt napięte w ostatnim czasie.

Cała sytuacja z rosyjskimi kontrolami może przypominć tę z „Rewizora” Mikołaja Gogola. W dramacie tego rosyjskiego klasyka - oszust wcielił się w rewizora i postawił na nogi władze prowincjonalnego carskiego miasta. Sytuacja się powtarza.

Dziennikarka RMF Paula Michalik wcieliła się w rolę rewizora. Zadzwoniła do jednego z zakładów mięsnych i zaproponowała układ. Ona nie musi przyjeżdżać do zakładu, wyśle tylko faks, że firmę odwiedziła, skontrolowała i wszystko jest w porządku. W tym czasie zrobi sobie zakupy w Niemczech. Posłuchaj: