Rosyjski minister obrony rozkazał wstrzymanie demontażu starych atomowych okrętów podwodnych. To następstwo wczorajszego wypadku na Morzu Barentsa. Zatonął okręt K-159, z 10-osobowej załogi uratowano tylko jednego marynarza.

Minister Siergiej Iwanow zapewniał dziś, że cały czas w pobliżu miejsca katastrofy kontrolowany jest poziom promieniowania radioaktywnego. Nie odbiega on od normy, co wskazuje że nie doszło do wycieku substancji promieniotwórczych - przekonywał Iwanow. To jednak nie uspokoiło obaw ekspertów.

Jeśli woda dostanie się do układu, w którym znajdowało się paliwo nuklearne, to z okrętu zaczną wyciekać bardzo niebezpieczne izotopy na przykład plutonu, cezu, czy też strontu. A to mogłoby zagrozić lokalnej biosferze - tłumaczył Władimir Czuprow z rosyjskiego oddziału organizacji ekologicznej Greenpeace.

Zdaniem ekologów wstrzymanie operacji niszczenia starych okrętów atomowych to złe rozwiązanie. Flota ponad stu jednostek rdzewieje w portach na Dalekiej Północy Rosji, zagrażając środowisku naturalnemu.

23:55