Poprawia się sytuacja na terenach ostatnio podtopionych przez ulewne deszcze. Wojewoda śląski odwołał alarm powodziowy w gminach najbardziej dotkniętych ulewami. Na Śląsku już nie pada, dzięki temu systematycznie obniża się poziom rzek. W Małopolsce natomiast odwołano pogotowie przeciwpowodziowe.

Tym razem obeszło się bez katastrofy. Ale w pamięci wciąż mamy obrazy z ubiegłorocznych powodzi. Prowizoryczne mostki i przejazdy, czynne osuwiska, a nawet zagrzybione budynki - tak niestety wygląda dziś wiele polskich miejscowości dotkniętych przez wielką wodę.

Tak jest m.in.: w Małopolsce, w rejonie Suchej Beskidzkiej, Makowa Podhalańskiego i Kalwarii. Co gorsza w wielu miejscach nawet kilkunastominutowe ulewy powodują kolejne zagrożenia.

Problem m.in. w tym, że w tamtej okolicy jest całe mnóstwo małych strumieni, które podczas częstych ostatnio ulew zamieniają się w prawdziwe rzeki, niszcząc wszystko na swej drodze. Wiele domów zbudowano na zboczach gór. Inne stoją w głębokich dolinach i właściwie mało kto teraz czuje się bezpiecznie.

Część szkód udało się usunąć. Zbudowano mostki, miejscami umocniono brzegi, ale na prawdziwe zabezpieczenie brakuje pieniędzy. Dziś niektóre z umocnień na pewno zniszczyć może nawet zwykła burza. Każdy deszcz przypomina dramat powodzi sprzed niemal roku.

foto Tomasz Maszczyk RMF

06:20