Opóźnił się początek misji polskiego Kreta na Marsie. NASA oficjalnie informuje, że eksperymenty z sondą termiczną próbnika InSight rozpoczną się w przyszłym tygodniu. Wstępnie planowano, że Kret zostanie umieszczony na powierzchni Czerwonej Planety pod koniec stycznia, ale przedłużyły się prace przy ustawieniu sejsmometru. NASA informuje, że udało się już założyć na sejsmometr osłonę, która ochroni go przed wpływem otoczenia i umożliwi precyzyjne pomiary.

Sonda InSight (Interior Exploration using Seismic Investigations, Geodesy and Heat Transport), która wylądowała na Marsie 26 listopada 2018 roku to pierwszy próbnik w historii, który zajmie się badaniami nie powierzchni Czerwonej Planety, ale jej wnętrza. Znajdująca się na jej pokładzie aparatura ma badać wstrząsy sejsmiczne, wahania osi obrotu planety, a także procesy przewodzenia ciepła z wnętrza Marsa. Wszystko to ma pomóc ustalić wewnętrzną budowę planety, odpowiedzieć między innymi na pytanie, czy ma wciąż częściowo płynne jądro, czy wreszcie z wnętrza płynie wystarczająco dużo ciepła, by pod powierzchnią utrzymać wodę w stanie ciekłym.

Na pokładzie sondy są trzy instrumenty naukowe, SEIS, HP3 i RISE. SEIS (Seismic Experiment for Interior Structure) to sejsmometr, który będzie rejestrował drgania powierzchni Czerwonej Planety. HP3 (Heat Flow and Physical Properties Probe) to próbnik termiczny, który po zagłębieniu w marsjański grunt będzie w stanie monitorować strumień ciepła z wnętrza planety. RISE (InSight’s Rotation and Interior Structure Experiment) to z kolei zestaw do precyzyjnej obserwacji ruchów planety, w tym kołysania się jej osi obrotu. Dzięki niemu badacze powinni zebrać informacje na temat rozkładu masy we wnętrzu planety, przekonać się, jakie rozmiary ma jej żelazne jądro i czy jest w stanie ciekłym.

Istotnym elementem sondy termicznej jest urządzenie wbijające, tzw. Kret, zbudowany przez polską firmę Astronika we współpracy z innymi instytucjami naukowymi i technicznymi w naszym kraju. Zadaniem Kreta będzie wbicie "termometru" aż 5 metrów pod powierzchnię.

Pierwszym instrumentem, który rozpoczął pracę bezpośrednio na powierzchni Marsa jest sejsmometr SEIS, który przeniesiono z pokładu sondy i ustawiono 19 grudnia ubiegłego roku. Od tego czasu trwały prace zmierzające do zapewnienia mu jak najkorzystniejszych warunków pracy. NASA informuje, że właśnie udało się instrument przykryć osłoną Wind and Thermal Shield, która - jak sama nazwa wskazuje - ma chronić go przed wpływem wiatru i zmian temperatury. Te oddziaływania mogłyby dodać niepotrzebny szum do pomiarów wstrząsów powierzchni Marsa mających zbadać jego strukturę. Osłona ma aerodynamiczny kształt, który ma sprawić, że wiatr będzie przyciskał sejsmometr do powierzchni, nie zdoła go przewrócić. Osłona termiczna ma złagodzić wpływ gigantycznych wahań temperatury, sięgających w miejscu lądowania sondy InSight nawet 94 stopni Celsjusza. 

Temperatura jest jednym z naszych największych koszmarów - przyznaje szef misji naukowej InSight, Bruce Banerdt z Jet Propulsion Laboratory w Pasadenie w Kalifornii. Osłona ma zapewnić możliwie akceptowalne warunki, chronić aparaturę przed nadmiernym nagrzaniem w dzień i nadmiernym ochłodzeniem w nocy - dodaje. 

Na Ziemi sejsmometry zwykle umieszcza się na głębokości ponad metra pod powierzchnią gruntu. To chroni je przed zmianami temperatury. Na Marsie takiej możliwości nie ma, osłona termiczna jest pierwszą linią ochrony. Sam instrument SEIS też zbudowano tak, by był w stanie zmiany temperatury wytrzymać. Jego czujniki znajdują się w próżni, w tytanowej kuli, którą umieszczono z kolei w charakterystycznym sześciokątnym pudełku o miedzianej barwie. Rzadka atmosfera Marsa, składająca się głównie z dwutlenku węgla wypełnia specjalne komórki wbudowane w tę obudowę i zapewnia dodatkową izolację. Po założeniu osłony SEIS jest gotowy do pracy. W przyszłym tygodniu czas na sondę HP3 i polskiego Kreta.