Polski Kret ma wolny weekend na Marsie. NASA przesunęła początek prac przy wbijaniu sondy termicznej HP3 w powierzchnię Czerwonej Planety. W ubiegłym tygodniu zapowiadano go na dziś, obecne plany przewidują, że praca rozpocznie się we wtorek 26 lutego. Kret wraz z całą aparaturą wylądował na marsie 26 listopada ubiegłego roku, na pokładzie sondy InSight. Od 13 lutego w specjalnej prowadnicy stoi już bezpośrednio na marsjańskim gruncie. Sonda termiczna ma po raz pierwszy w historii mierzyć przepływ ciepła z marsjańskiego wnętrza, Kret ma ją wbić na głębokość 5 metrów.

Sonda InSight jako pierwsza w historii będzie próbowała zebrać informacje na temat wnętrza Czerwonej Planety. W tym właśnie celu zaniosła na Marsa dwa główne instrumenty naukowe, sejsmometr i sondę termiczną. Przez pierwsze tygodnie pobytu na Marsie sonda rozstawiała sejsmometr, którego zadaniem będzie detekcja wstrząsów powierzchni planety. Analiza tych odczytów może pomóc monitorować propagację, czyli rozprzestrzenianie się tych wstrząsów, co z kolei pozwoli zebrać informacje na temat wewnętrznej struktury planety. 

Sonda HP3 (Heat Flow and Physical Properties Package) będzie z kolei pierwszym instrumentem, który zbierze informacje na temat przepływu ciepła z wnętrza Marsa. To powinno pomóc przekonać się, czy jest tam wciąż rozgrzane, płynne jądro i wzbogacić wiedzę na temat procesów, które doprowadziły planetę do obecnego stanu. 

HP3 ma z pomocą polskiego Kreta wbić się na głębokość 5 metrów, gdzie temperatura gruntu nie powinna już zależeć od zmian w rytm pór roku. To byłby absolutny rekord głębokości pomiarów. Do tej pory grzebały w marsjańskim gruncie dwa lądowniki NASA. Viking 1 sięgnął na głębokość 22 centymetrów, a Phoenix na głębokość 18 centymetrów.

HP3 wygląda trochę jak... podnośnik samochodowy. Wszystko ze względu na Kreta, umieszczonego w pionowej prowadnicy, 40 centymetrowy "młotek", zbudowany przez naukowców i inżynierów z firmy Astronika z Warszawy i centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk. Cała sonda termiczna była projektowana i konstruowana przez German Aerospace Center (DLR). W jej korpusie umieszczono zwinięta taśmę z czujnikami temperatury, która ma się rozwijać w miarę zagłębiania Kreta. 

Proces wbijania będzie następował etapami, Kret będzie się zatrzymywał co pół metra w celu wykonania pomiarów pośrednich. Naukowcy zakładają, że na rozproszenie energii powstałej podczas wbijania będzie trzeba czekać około dwóch dni. Potem sam Kret będzie się rozgrzewał o około 30 stopni Celsjusza, a czujniki pokażą jak szybko to ciepło będzie rozchodzić się w gruncie. Ta wiedza pomoże potem interpretować wyniki pomiarów na większej głębokości. 

Jeśli kamienie przeszkodzą we wbiciu sondy na głębiej, niż 3 metry, pomiary dalej będą możliwe i interesujące, ale sonda będzie musiała pracować przez cały marsjański rok, czyli niemal dwa ziemskie lata, by wyeliminować wpływ pór roku. Jak mówi RMF FM dr Jerzy Grygorczuk, jeden z twórców Kreta, wydaje się, że sonda stanęła w sprzyjającym miejscu, na około 3-metrowej warstwie piachu. 

NASA przyznaje, że niezależnie od tego, jak głęboko Kret wkopie się w grunt, można uznać go za cud inżynierii. Waży mniej, niż para butów, zużywa mniej energii od routera Wi-Fi, a ma wkopać się na co najmniej 3 metry w grunt obcej planety - mówi Troy Hudson z Jet Propulsion Laboratory, który pomógł w projektowaniu HP3. Wiele pracy zabrało zbudowanie egzemplarza, który będzie w stanie przetrwać dziesiątki tysięcy uderzeń. Niektóre wczesne wersje rozpadały się, ale ten, który poleciał na Marsa wielokrotnie potwierdził swoją trwałość - mówi projektant.