Co zrobić, by lepiej zabezpieczyć pasażerów samolotów przed niebezpieczeństwem zamachu terrorystycznego? Być może trzeba uciec się do "czytania" w myślach osób, wsiadających na pokład maszyny. Izraelska firma WeCU Technologies proponuje stworzenie systemu, który na lotnisku wykryje osoby, które mają zbrodnicze plany.

System ma wyświetlać na ekranach w przypadkowych miejscach lotniska obrazy, które mogą się kojarzyć z organizacjami terrorystycznymi, planami ewentualnego zamachu, albo osobami, które za takimi zamachami stoją. Podobnie, jak każdy z nas, gdyby na lotnisku zobaczył zdjęcie kogoś bliskiego, tak potencjalni terroryści na taki widok prawdopodobnie jakoś musieliby zareagować. Przypieszenie tętna, pocenie się, podniesienie temperatury ciała, mogłyby sugerować, że ktoś ma coś nielegalnego na myśli. Lotnisko można zaś wyposażyć w kamery i czujniki biometryczne, które pozwalałyby taką gwałtowną zmianę zachowania zarejestrować.

Na razie trudno określić, czy to jeszcze science-fiction, czy już realna możliwość, ale izraelska prasa twierdzi, że szef firmy zapewnia o skuteczności systemu, sięgającej 95 procent. Nie sposób jednak nie zadać dwóch pytań. Po pierwsze, czy teroryści, wiedząc o takich systemach, będą jeszcze na nie wrażliwi. Po drugie - i ważniejsze - czy Bogu ducha winni pasażerowie, bombardowani znienacka obrazami Osamy Bin Ladena, w ogóle... zdecydują się wsiąść do samolotu.