W Centralnym Szpitalu Klinicznym w Katowicach wycięto pacjentowi guza na wątrobie, korzystając z elektrod i prądu. Na świecie takie operacje wykonuje się zaledwie od 6 lat. "Prąd operuje za nas" - tłumaczył szef zespołu operującego, ordynator oddziału chirurgii przewodu pokarmowego w CSK ŚUM, prof. Paweł Lampe. "Byłem królikiem doświadczalnym" - żartował po zabiegu sam pacjent.

Pionierską operację usunięcia guza wątroby metodą elektroporacji przeprowadzili u pacjenta z niekorzystnie zlokalizowanym nowotworem lekarze z Centralnego Szpitala Klinicznego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.

Metoda elektroporacji polega na potraktowaniu nowotworu prądem o wysokim napięciu działającym w bardzo krótkich interwałach czasowych. Można powiedzieć żartem, że prąd operuje za nas - wyjaśniał szef zespołu operującego, ordynator oddziału chirurgii przewodu pokarmowego W CSK ŚUM, prof. Paweł Lampe.

Metoda jest wskazana u chorych, u których klasyczna operacja jest niemożliwa. W tym przypadku guz był położony tak, że podczas operacji mogło dość do uszkodzenia kluczowych naczyń.

Ta metoda uszkadza guz, a nie uszkadza naczyń. Udaje się je zachować dzięki temu, że prąd niszczy komórki, natomiast nie niszczy kolagenu. Metoda chirurgiczna jest i pozostanie niezastąpiona, ale nie możemy uciekać od metod nowoczesnych, zwłaszcza tam, gdzie nie jesteśmy w stanie pomóc metodą standardową - dodał prof. Lampe.

Operowanym pacjentem był również naukowiec, prawnik, prof. Antoni Witosz. Mam satysfakcję, że byłem obiektem, na którym wykonano tę pierwszą operację, swego rodzaju królikiem doświadczalnym - żartował - Nie miałem wątpliwości, żeby się poddać temu zabiegowi - to była kwestia pełnego zaufania do lekarzy. Czuję się świetnie, mógłbym już iść na spacer do lasu.

(j.)