Dziesięć tysięcy podpisów - tyle musi zebrać każda położna w warmińsko- mazurskiem. Nie chodzi tu bynajmniej o jakieś przedwyborcze poparcie, ale o to by Kasa Chorych podpisała z nią kontrakt. Kobiety mają na to czas do końca października.

Sytuacja - jak tłumaczy kasa chorych - wynika z ustawy o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym i osobnego rozporządzenia ministra zdrowia.

Jest to niepotrzebna, denerwująca i nas i pacjentów biurokracja - mówią położne. Część pacjentów nie chce składać podpisów, gdyż mają już dość zapisywania się na wszelkiego typu listy – do pielęgniarki środowiskowej, do lekarza rodzinnego itd.

Zbieranie podpisów nie oznacza zwolnienia z codziennych obowiązków w ramach jeszcze obowiązujących kontraktów. Położne muszą więc teraz spędzać dwa razy więcej czasu w pracy.

22:00