Cztery ofiary śmiertelne, kilkudziesięciu rannych, ponad dwa tysiące ewakuowanych, sześć uszkodzonych budynków z czego dwa nadające się do rozbiórki, pozalewane piwnice, zdewastowane samochody, zniszczone nawierzchnie ulic i chodników, straty materialne sięgające milionów złotych - to skutki nawałnicy jaka spustoszyła Trójmiasto.

Ciało około 50-letniego mężczyzny znaleziono wczoraj przy ulicy Grunwaldzkiej w Gdańsku Wrzeszczu. Ponad półmetrowa fala spływająca ulicą Słowackiego uderzyła w jego samochód. Kierowca nie zdążył wysiąść i utopił się. W podobnych okolicznościach zginęło jeszcze dwóch mężczyzn w innych miejscach. Czwarta ofiara żywiołu to około 80-letnia staruszka. Według dyrektor wojewódzkiej stacji Pogotowia Ratunkowego w pomorskiem podczas nawałnicy rannych zostało kilkadziesiąt osób. Nadal nie kursują pociągi dalekobieżne. Wciąż zamknięta dla ruchu jest część ulic. Drogowcy jeszcze przez wiele dni będą usuwali liczne dziury i wyrwy w chodnikach i jezdniach.

Najbardziej kataklizm dał się we znaki mieszkańcom jednej z dzielnic Gdańska - Oruni. Strażacy próbowali zatamować wyrwę w wale przez którą rzeka Radunia zalewała Orunię. Nie była to jednak łatwa praca. Wody jest jednak zdecydowanie mniej. Powoli wypompowywana jest z piwnic, ale większe szkody nieprędko zostaną naprawione. Pomoc dla ofiar kataklizmu płynie z całego kraju. Zaangażowały się w nią zarówno organizacje charytatywne jak i osoby prywatne. Milion złotych dla powodzian z rezerw budżetowych przeznaczył rząd. Premier obiecał, że pieniędzy na usuwanie skutków nawałnicy będzie znacznie więcej. Poszkodowani przez żywioł potrzebują najbardziej kocy, materacy, środków czystości, ubrań i oczywiście żywności. Podstawowe produkty do punktów pomocy dostarczają trójmiejskie hipermarkety. Pomagają także duże firmy i osoby prywatne. One przede wszystkim oferują noclegi. Mieszkańcy podtopionych domów nie będą mogli w najbliższych dniach do nich wrócić. Najpierw budynki muszą być osuszone, potem wejdą do nich inspektorzy Nadzoru Budowlanego i dopiero od wyniku ich ekspertyz zależeć będzie czy w domach będzie można mieszkać. Do tego czasu, ci którzy ucierpieli będą przebywać w świetlicach szkolnych, ośrodkach PCK czy też w koszarach. Jeśli będzie taka konieczność mają się znaleźć mieszkania zastępcze. Właśnie jedno z takich miejsc - koszary we Wrzeszczu, odwiedził nasz reporter Jarosław Zgirski, który rozmawiał z ewakuowanymi:

Ulewa, choć nie tak bardzo jak w Trójmieście, dała się we znaki także mieszkańcom Słupska. Tam sytuacja wraca do normy, choć wciąż wodą zalane są piwnice prawie 800 budynków komunalnych. Wypompowują ją stamtąd strażacy. Woda zalała też większość szkół w mieście. Przejezdna jest już większość dróg, przywrócono też zasilanie prądem.

00:20