By język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa - pisał Juliusz Słowacki... A ile czasu mija od chwili, gdy pomyślimy, do momentu, kiedy możemy powiedzieć? Sprawdzili to naukowcy z Uniwersytetu Harvarda.

Wykorzystali oni elektrody, umieszczane w mózgu pacjentów cierpiących na epilepsję. Podczas zabiegu usunięcia tkanki, wywołującej napady padaczkowe, elektrody pomagają ominąć rejony mózgu, których uszkodzenie mogłoby prowadzić na przykład do utraty mowy. Dzięki nim można cały proces mówienia prześledzić niejako na żywo.

Okazuje się, że centrum mowy znajduje odpowiednie słowo w 0,2 sekundy, dobiera formę gramatyczną w 0,3 sekundy i wysyła do obszaru odpowiedzialnego za ruchy ust, krtani i języka w czasie niespełna pół sekundy. A potem już mówimy. Albo... gryziemy się w język.