Wyciek ropopochodnej substancji z nielegalnej rafinerii w Nowym Targu zagraża skażeniu 5 tysięcy metrów kwadratowych. Zagrożenie jest tak duże, że w Nowym Targu zwołano pierwsze posiedzenie Powiatowego Sztabu Kryzysowego. Starosta Jan Lasyk jest przekonany, że miasto sobie z tym zagrożeniem nie poradzi.

"Zagrożenie skażeniem może mieć charakter ponadlokalny. Miasto nie dysponuje środkami i siłami, aby temu zagrożeniu sprostać" - powiedział Lasyk. Rafineria niemal do końca lipca przetwarzała olej opałowy na napędowy - oczywiście nielegalnie. Po zatrzymaniu jej właściciela przez policję cały teren z kilkoma wielkimi zbiornikami i cysternami dostał się pod dozór prokuratury. Teraz musi ona wydać zgodę nawet na wejście do przetwórni strażaków likwidujących wyciek. Ile tego oleju trafiło do gleby nie wie tak naprawdę nikt. Jutro mają to ocenić specjaliści. Wiadomo, że już podczas swej działalności rafineria skaziła ziemię. Wyciek ze zbiorników mógł trwać nawet ponad miesiąc. Strażacy zebrali ponad 100 litrów oleju z przydrożnego rowu, ale najbardziej obawiają się opadów deszczu - powiedział komendant Józef Galica: "Dodatkowo jeszcze prowadzone są działania zabezpieczające, mające na celu niedopuszczenie przedostawania się ropopochodnych do potoku Czerwonka". Wyciek przy nowotarskim lotnisku można śmiało nazwać katastrofą ekologiczną. Jej usuwanie zapewne potrwa długo i pochłonie sporo pieniędzy. Na razie jednak nie wiadomo, kto za to zapłaci. Właściciel rafinerii jest w areszcie, a właściciel terenu Centralnej Szkoły Spadochronowej nie stać na taką akcję.

foto Iwona Zygmunt RMF

15:55