Międzynarodowy zespół astronomów z Obserwatorium McDonalda, należącego do University of Texas (USA), odkrył nową planetę w sąsiedztwie naszego Układu Słonecznego.

Planeta - na razie bezimienna - krąży wokół Epsilon Eridani, gwiazdy bardzo podobnej do Słońca. Gdyby porównać jej orbitę z układem ciał niebieskich w naszym systemie gwiezdnym, planeta krążyłaby znacznie dalej niż Ziemia, gdzieś w pasie asteroidów. Astronomowie szacują, że jest ona większa od Jowisza - największej planety Układu Słonecznego. Zbudowana jest głównie z gazów. Pełne okrążenie Epsilon Eridani zajmuje jej 7 lat.

Planetę odkryto przetwarzając komputerowo dane z kilku różnych teleskopów. Specjaliści nie wykluczają, że dzięki tej metodzie uda się odkryć również mniejsze towarzyszki planety, porównywalne wielkością i orbitą z naszą Ziemią. Byłby to ważki argument, dla tych którzy twierdzą, że nie jesteśmy sami we wszechświecie. Potencjalne sąsiedztwo innych cywilizacji byłoby tym bardziej ekscytujące, ponieważ Epsilon Eridani jest jedną z najbliższych gwiazd Układu Słonecznego. Leży w odległości 10,7 roku świetlnego od Słońca. (Najbliższa nam gwiazda - Proxima Centauri - oddalona jest o 4,3 roku świetlnego. Jeden rok świetlny to około 10 bilionów kilometrów.)

Badacze mają nadzieję, że "bliskie" położenie Epsilon Eridani pozwoli zaobserwować za pomocą teleskopu kosmicznego Hubble'a albo ziemskich bardzo czułych teleskopów nowej generacji krążącą wokół niej planetę. Gdyby to się powiodło, naukowcy uzyskaliby pierwsze zdjęcia planety poza Układem Słonecznym. Byłby to niewątpliwy przełom w astronomii. O istnieniu i masie pozasłonecznych planet dowiadujemy się bowiem jedynie na podstawie zaburzeń ruchów gwiazd, wokół których one krążą.

O szczegółach swojego osiągnięcia naukowcy poinformują na konferencji astronomicznej, która rozpoczyna się w najbliższy poniedziałek w Manchester w Anglii.

00:30