Doskonale wiadomo, że nie ma lepszego sposobu na zły humor, jak iść na zakupy. Jak się okazuje, chandra w sklepie to pułapka. W złym nastroju wydajemy na zakupy więcej, niż byśmy chcieli.

Zaczynam zupełnie nie wiem, po co. Chodzę po sklepach od jednego do drugiego, coś kupuję, a potem z rachunkami w garści myślę, co zrobić, żeby to wszystko oddać, bo przecholowałam - przyznaje mieszkanka Wrocławia na zakupach w jednym z centrów handlowych. Sprzedawcy z kolei zgadzają się, że zazwyczaj, gdy mamy zły humor, kupujemy kosmetyki lub ubrania dla poprawy nastroju. Dotyczy to także mężczyzn.

Z badań psychologów z Pittsburgha wynika, że gdy jesteśmy smutni, bardziej koncentrujemy się na sobie, pozwalamy sobie na więcej, mniej uważnie patrzymy na metki, mamy mniejszą ochotę na szukanie okazji i tak poprawiamy sobie nastrój kosztem naszego portfela.