Niecały rok po katastrofie w kopalni złota Baia Mare, z której wypłynęły trujące cyjanidy, w Rumunii znów doszło do podobnej katastrofy.

Tym razem zatruta została rzeka Seret, płynąca równolegle do wschodniej granicy kraju. Zawartość trucizny w ciele ryb przekracza 130 razy górną granicę normy. Co według radia Bukareszt miałoby świadczyć o tym, że do rzeki wrzucono około tony tej substancji. Zanotowano już pierwsze zatrucia rybami, kilka osób trafiło do szpitali z bólami żołądka, z zakłóceniami układu krążenia w okolicach małego miasteczka płynęła ławica martwych ryb. Seret płynie przez całą Mołdawię i wpada do Dunaju w okolicach miasta Gałacz. Rumuńskie radio podaje uspokajające tematy, że w dół rzeki stężenie trucizny jest mniejsze, ujęcia wody i studnie nie są zagrożone. Tym nie mniej w całym dorzeczu seretu postawiono na nogi wszystkie służby sanitarne. Z ostatnich doniesień wynika, iż rozcieńczona fala trucizny dopłynęła przed południem do Gałacza. Cyjanidy mogły więc dotrzeć już do Dunaju.

Posłuchaj relacji korespondenta radia RMF FM Tadeusza Wojciechowskiego:

14:35