Bankrutujące kasy chorych, pacjenci bez leków, lekarze bez pensji - takie apokaliptyczne wizje jeszcze niedawno snuli przedstawiciele kas: podkarpackiej, opolskiej czy świętokrzyskiej. W urzędach panował chaos, bo ZUS przekazał im o połowę pieniędzy mniej niż w poprzednich miesiącach. Teraz jednak różnica zostanie wyrównana. Minister zdrowia wydał odpowiednie rozporządzenie.

Zmieszanie w kasach chorych to efekt działającego wreszcie w Zespole Ubezpieczeń Społecznych systemu określającego pochodzenie składek. Dzięki temu wiadomo na przykład, choć niedokładnie, ilu ubezpieczonych jest w każdej kasie. Co za tym idzie, wiadomo, ile pieniędzy na leczenie każda kasa powinna dostać. ZUS, bogatszy o tę wiedzę, zabrał po kilkadziesiąt milionów złotych kasom, które, jak się okazało, wcześniej dostawały za dużo.

Jednak minister zdrowia po naciskach ze strony kas wydał odpowiednie rozporządzenie i przywrócił stan poprzedni. Zabrane pieniądze będą zwrócone poszkodowanym kasom.

Teraz jednak trwa szukanie winnego całego zamieszania. Rzecznik ministra zdrowia, Renata Furman twierdzi, że to poprzedni rząd popełnił całą masę błędów podczas reformy zdrowia. Z kolei ZUS uważa, że to kasy chorych źle zaplanowały wydatki. Ale i szefowie kas chorych odbijają piłeczkę, mówiąc, że to nie do nich należy dzielenie pieniędzy.

Kazimierz Łukawiecki dyrektor Opolskiej Regionalnej Kasy Chorych cieszy się, że minister zdrowia uległ ich namowom i przywrócił stan poprzedni. Zabrane pieniądze będą kasom zwrócone i wszystko wróci do normy. Ale czy tak będzie w praktyce, to się jeszcze okaże.

Na razie wszyscy są zadowoleni, no może jednak nie wszyscy, bo np. szpital w Satrachowicach, szukając oszczędności, przestał podawać pacjentom niektóre leki hormonalne.

Foto: Archiwum RMF

18:50