Nieustannie „reformowana” polska służba zdrowia zagraża najsłabszym. Wiele wskazuje na to, że w Polsce panuje darwinizm medyczny: silniejszy i bogatszy wygrywa swe życie, słabszy i biedniejszy jest skazany na porażkę.

Długi polskich szpitali rosną w zastraszającym tempie. Według ostatnich szacunków, całkowity dług polskiej służby zdrowia przekroczył już 10 mld zł. Niemal codziennie docierają do nas informacje o fatalnej sytuacji polskich szpitali, stacji pogotowia. Na całym zamieszaniu tracą oczywiście pacjenci, zwłaszcza ci najsłabsi, których nie stać na prywatne leczenie.

Oto dwa przykłady z ostatnich tygodni:

Szpitala w Pabianicach nie stać na leki, gdyż limity, które placówce przyznał

Narodowy Fundusz Zdrowia są jak przykrótka spódniczka. Wprawdzie pacjenci nadal otrzymują lekarstwa, jednak najczęściej są to polskie, tańsze odpowiedniki zagranicznych specyfików. Po drugie – liczba leków jest ściśle wyliczona.

Ale mimo tych ograniczeń szpital i tak „dostaje po kieszeni”. Miesięcznie na leki z kasy szpitala wydawane jest 200 tys. złotych, tyle tylko, że są lekarstwa, których dzienna dawka kosztuje 500 złotych albo i więcej. Dyrektor kupuje leki i świadomie pogłębia dług placówki – ale czy można inaczej?

Ogromne problemy finansowe ma także szpital w Zakopanem, który od tygodnia nie przeprowadza planowanych operacji. Zabiegi wykonywane są tylko w przypadku zagrożenia życia, dlatego pacjenci, którzy często z daleka przyjechali na trudne zabiegi ortopedyczne, odsyłani są z kwitkiem.

Dyrektor szpitala pytany, kiedy zabiegi planowe zostaną wznowione, bezradnie rozkłada ręce...

Choć minister zdrowia, Leszek Sikorski ma świadomość, że cały bałagan, którym kieruje, coraz bardziej zagraża pacjentom, niewiele robi. Twierdzi tylko: W ministerstwie próbuję przedstawić stan takim, jakim on jest faktycznie, a nie takim, jaki jest w czyjeś projekcji, jak jest kreowany... Ale to zdecydowanie za mało!

A jak utrudnić życie szpitalowi, który radzi sobie w czasach niekonsekwentnych rządów, ciągłych reform i ciągle zabieranych pieniędzy na leczenie chorych? NFZ ma na to gotowy przepis. Wystarczy na przykład od czerwca nie płacić mu za leczenie pacjentów spoza województwa.

A poznański szpital im. Święcickiego głównie takich chorych przyjmuje, gdyż składa się z 15 klinik, które wykonują specjalistyczne operacje, jak choćby wszczepianie implantów ślimakowych. Rocznie szpital hospitalizuje 19 tys. pacjentów, współpracuje z 500 firmami, które teraz trącą cierpliwość, bo szpital nie płaci.

I dopóki NFZ nie przeleje pieniędzy, nie zapłaci. Nie można stawiać kogoś pod ścianą w sytuacji, kiedy mu się nie przekazuje należnych mu środków. Jest mi trudno powiedzieć, jak ja miałabym się tłumaczyć tym wszystkim wierzycielom, którzy ubiegają się, słusznie zresztą, o swoje pieniądze - mówi dyrektor szpitala Krystyna Mackiewicz. Rozmawiała z nią reporterka RMF Dorota Wiśniewska:

05:20