Tajemniczy pomór węgorzy w Jeziorze Zdworskim koło Płocka. Od dwóch tygodni na powierzchnię wypływają setki śniętych węgorzy. W sumie zarządcy jeziora, czyli Polski Związek Wędkarski, wyłowili ponad 2,5 tony tych cennych ryb.

Początkowo nawet fachowcy byli zaskoczeni tym, że w jeziorze giną jedynie węgorze. Wytłumaczenie okazało się jednak dość proste – wszystkiemu winne są siarkowodór i amoniak, które wydobywają się z bardzo mulistego dna płytkiego jeziora.

Substancje te sprzyjają z kolei mnożeniu się bakterii, które niszczą skrzela ryb. Węgorze są tak odporne na toksyny, że zatraciły instynkt ucieczki przed niebezpieczeństwem. Inne ryby uciekły, a bakterie zaatakowały jedynie węgorze.

Wiele wskazuje na to, że to właściciel prywatnych stawów – przez system spiętrzeń – całkowicie odciął dopływ do jeziora. Po to, by z jeziora stworzyć kopalnię torfu - mówią okoliczni mieszkańcy. Rzeczywiście, jadąc do jeziora reporter RMF widział odkrywkową kopalnię torfu i maszyny.

Masowe zdychanie węgorzy to sygnał alarmowy dla PZW, że przyszedł czas na działanie, tym bardziej, że wokół jeziora ulokowanych jest wiele ośrodków wypoczynkowych. Co ostatni o całej sprawie zawiadomili władze samorządowe. Te obiecały zająć się jeziorem. Jak będzie, czas pokaże.

15:15