Kilkadzieisąt minut temu sonda "Lunar Porspector" uderzyła w Księżyc.
Nie była to jednak kosmiczna katastrofa - ale nietypowy eksperyment.
Żywot satelity i tak dobiegał końca - specjaliści NASA uznali więc, że
kilkadziesiąt kilogramów złomu - zamiast zaśmiecać kosmos - może
przyczynić się do zbadania składu księżycowego gruntu i szukania śladów
wody na Srebrnym Globie.
Tak więc teleskopy astronomów zwrócone są teraz na jeden z
księżycowych kraterów, gdzie doszło do tej kontrolowanej katastrofy.
"Lunar Prospector" miał uderzyć siłą porównywalną do tej, z jaką
rozpędzony do prawie 2000 kilometrów na godzinę myśliwiec uderzyłby
w ziemię. Ma to wyrzucić w kosmos chmurę księżycowego pyłu. Naukowcy
mają w niej szukać cząsteczek wody lub jej pochodnych.
NASA na razie nie poinformowała, czy Lunar Porspector sprawdził się w
charakterze kosmicznego pocisku.