Rozczarowaniem zakończyła się misja sondy Lunar Prospector. NASA
zdecydowała się na efektowny koniec żywota kosmicznej sondy, na którą
wydano ponad sto milionów dolarów. Ważący zaledwie 161 kilogramów
Lunar Prospector rozbił się wczoraj o powierzchnię księżyca.
Siła ciążenia jest tam 6 razy mniejsza niż na Ziemi. Według uczonych
energia wyzwolona w czasie upadku sondy była równoważna z uderzeniem w
ścianę na ziemskiej autostradzie 2-tonowego auta gnającego z
prędkością tysiąca 800 kilometrów na godzinę... Niestety energia
upadku nie była wystarczająca by wzbić chmurę księżycowego pyłu i
oparów, które potwierdziłyby obecność wody.
Kontrolowaną katastrofę bacznym okiem obserwowały specjalne teleskopy,
a przy nich naukowcy w co najmniej dwudziestu obserwatoriach na całym
świecie. Mimo porażki Lunara naukowcy wciąż mają nadzieję, że kiedyś
uda się dowieść, iż na księżycu jest woda. A konkretnie wodór i tlen
czyli głowne składniki paliwa rakietowego. Gdyby nie trzeba było
wywozić go z Ziemi - Księżyc mógłby w przyszłości zmienić się bazę
wypadową do lotów międzyplanetarnych.