Prawie cała "tablica Mendelejewa" znajduje się na jednej z ulic w centrum Krakowa. Znajduje się tam kilkaset beczek z toksycznymi substancjami. Ostatnio znów wyciekły z nich niebezpieczne chemikalia.

Od ponad roku 200 beczek z toksycznymi substancjami stoi przy ul. Romanowicza. Jak już informowaliśmy, w maju ubiegłego roku kilka z nich zaczęło się rozszczelniać, doszło do wycieku.

Mimo to ani władze Krakowa ani wojewoda małopolski nie zdecydowali o utylizacji groźnego materiału. Jeżeli Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska stwierdzi zagrożenie dla otoczenia i dla mieszkańców, prezydent miasta Krakowa podejmie decyzję o usunięciu tych beczek i ich utylizacji - mówi RMF Tadeusz Trzmiel, wiceprezydent miasta.

A co na to inspektorat? Beczki stanowią zagrożenie. Znajdują się w nich niebezpieczne odpady - informuje Ryszard Listman, zastępca Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska. Zagrożenie więc zostało stwierdzone, a beczki... pozostały nietknięte. Dodajmy, że już w ubiegłym roku okazało się, że firma, która miała zgodę na utylizację zbankrutowała, zostawiając zgromadzone odpady. Koszt ich likwidacji sięga pół miliona złotych.