Przypadek kobiety, która niczego się nie boi, doprowadził naukowców do odkrycia, gdzie w naszym mózgu budzi się strach. Pacjentka, określana tylko jako "SM" przeszła rzadką chorobę, która doprowadziła do całkowitego zniszczenia ciała migdałowatego, jednego z istotnych organów mózgu. Jak pisze w najnowszym numerze czasopismo "Current Biology", jej przypadek może pomóc w leczeniu ludzi, którym towarzyszy strach, związany z traumatycznymi przeżyciami.

Naukowcy na podstawie wcześniejszych badań wiedzieli, że ten rejon mózgu odpowiada za odczuwanie lęku przez różne zwierzęta, od szczurów po małpy, postanowili sprawdzić, czy podobnie jest u człowieka.

44-letnia "SM" okazała się całkowicie nieustraszona. Ani nawiedzone domy, ani pająki czy węże, ani oglądanie horrorów nie wywoływały u niej żadnego lęku.

Prowadzone przez kilka miesięcy badania pokazały też, że o ile w zwyczajnych warunkach pozostałe jej emocje smutek, czy złość były całkowicie normalne, strach był nieobecny.

Potwierdzenie, że to ciało migdałowate steruje naszym lękiem może mieć poważne konsekwencje. Lekarze wciąż nie potrafią sobie poradzić z objawami stresu pourazowego u żołnierzy, czy ofiar wypadków. Być może teraz łatwiej będzie im pomóc.