Dziś mija 300 lat od narodzin jednego z najwybitniejszych Amerykanów, polityka, uczonego, wynalazcy - Benjamina Franklina. Kolejną okazję do świętowania tych samych urodzin świat będzie miał... za 11 dni. Jak to możliwe?

Wynalazca piorunochronu i współtwórca niepodległości Stanów Zjednoczonych rzeczywiście urodził się 6 stycznia 1706 roku. Tyle że wtedy jeszcze brytyjskie kolonie w Ameryce liczyły czas według kalendarza juliańskiego. Na przejście na kalendarz gregoriański bez entuzjazmu zdecydowano się dopiero w 1752 roku.

Wówczas okazało się, iż konieczne jest przeskoczenie aż 11 dni. Oficjalnym dekretem uczyniono to nocą z 2 na 14 września. Wtedy też wcześniejsze daty przeliczono na nowo i urodziny Franklina przypadły 17 stycznia.

Nie wszyscy byli entuzjastami nowego porządku, ale władze uspokoiły, że za tych 11 dni nie będą pobierały podatków. Pojawiły się nawet doniesienia o takich, którzy domagali się za bezpowrotnie utracone dni życia - odszkodowania.

Główne uroczystości z okazji 300-lecia urodzin Franklina odbędą się 17 stycznia w Filadelfii.