Trwa okupacja szpitala w Katowicach. Akcję prowadzi rotacyjnie kilkanaście osób. Tydzień temu komornik zajął tam pieniądze przeznaczone na wypłaty dla pracowników. Ale to nie jedyny powód protestu.

Zalegle pieniądze to jeden z elementów procesu, któremu na imię likwidacja. Przede wszystkim chcemy, żeby szpital istniał - mówią protestujący. A niestety z powodu zadłużenia – 18 milionów złotych – placówka ma być zlikwidowana.

Co prawda, jest projekt, żeby zostawić tu na przykład zakład opiekuńczo-leczniczy, a resztę pacjentów i personel przenieść, ale pracownicy, którzy mówią, że sporo obietnic już słyszeli, nie do końca w to wierzą.

Pewnie, że można dojechać gdzieś, ale tamte szpitale nie są z gumy. One nie przyjmą więcej pacjentów, niż mają możliwości w tej chwili - mówią pracownicy szpitala.

To mały specyficzny szpital, od lat związany z jedną dzielnicą Katowic i służący właśnie tym mieszkańcom. Oni też nie chcą się zgodzić, żeby upadł, jak okoliczne zakłady pracy.