Minister zdrowia podpisał wczoraj nową listę leków refundowanych. Mariusz Łapiński twierdzi, że leki w 90 procentach stanieją. Nie oznacza to jednak, że będą tańsze dla pacjentów. Wciąż nie ma jeszcze rozporządzenia z limitami, czyli granicami do których obowiązuje refundacja.

Minister informował wczoraj, że w ostatnim czasie udział pacjentów w kosztach refundacji leków wynosił 35 proc. Teraz ma wynieść 28 proc. Zyskać mają m.in. chorzy na cukrzycę - za jedną z insulin płacą obecnie 10 zł, a będą płacić 4 zł. Testy paskowe do mierzenia poziomu cukru we krwi będą dostępne nadal za opłatą ryczałtową - 2,5 zł. Zyskają też chorzy na chorobę wieńcową. Ceny leków stosowanych w padaczce pozostaną na takim samym poziomie. Podrożeją, i to znacznie, leki stosowane przy schizofrenii - będą dwukrotnie droższe.

Podpisanie listy natychmiast spotkało się z krytyką. Elżbieta Radziszewska z sejmowej komisji zdrowia krytykuje sam sposób podania do publicznej wiadomości listy. Oprócz ministra, nikt nie mógł się z nią zapoznać: „Z tego co wiemy, nastąpiły w stosunku do tej listy piątkowej znaczne zmiany. Pan minister pozmieniał decyzje co do wykazu leków i odpłatności za leki”. Komisja miała wczoraj zaopiniować listę przygotowaną przez ministra. Jednak - jak mówi Elżbieta Radziszewska - niemożliwe było zapoznanie się z wprowadzonymi zmianami w tak krótkim czasie..

Foto: Archiwum RMF

07:30