Pospiesznie wskazujemy palcem winnego? Niekoniecznie. Badacze z Massachusetts Institute of Technology, Stanford University i University College London przekonują, że zanim przypiszemy komuś winę, nasz mózg rozpatruje alternatywne scenariusze, zastanawia się, co by było, gdyby dana osoba nie brała udziału w zdarzeniu. Piszą o tym w najnowszym numerze czasopisma "Psychological Science".

Taka metoda rozumowania, polegająca na tworzeniu alternatywnego scenariusza, jest bardzo popularna. Autorzy pracy dają przykład sędziego piłkarskiego, który musi zdecydować, czy graczowi drużyny broniącej się, który ostatni dotknął piłki przypisać gola samobójczego. Najlepszym sposobem postępowania przed podjęciem decyzji jest tu ustalenie co by było, gdyby ten zawodnik piłki nie dotknął. Okazuje się, że podobny typ myślenia stosujemy zaskakująco często w wielu sytuacjach, nie zdając sobie z tego nawet sprawy. Badacze z MIT potwierdzili to w serii eksperymentów z wykorzystaniem aparatury śledzącej ruchy oczu badanych.

Po raz pierwszy komukolwiek udało się zaobserwować na bieżąco powstawanie tych scenariuszy, policzyć ile dana osoba ich tworzy i wskazać na ich powiązania z ostatecznym osądem - mówi prof. Josh Tenenbaum z Department of Brain and Cognitive Sciences przy MIT.

Do tej pory analizy takich alternatywnych symulacji prowadzono w oparciu o relacje badanych osób, które same opisywały sposób dochodzenia do ostatecznej oceny odpowiedzialności. To pozwalało na co najwyżej pośrednią obserwacje ich procesów myślowych. W najnowszym badaniu posunięto się dalej, zapisując ruch oczu osób obserwujących zderzające się kule bilardowe. Autorzy pracy stworzyli 18 filmów pokazujących różne wyniki zderzeń. W niektórych przypadkach zderzenie umożliwiało jednej z kul wpadnięcie do łuzy, w niektórych wręcz przeciwnie, zapobiegało temu. 

Przed przeglądaniem filmów część badanych ochotników informowano, że będą pytani o to, czy zgadzają się z opinią na temat wpływu bili A na bilę B, na przykład w postaci: "Bila A sprawiła, że bila B wpadła do łuzy". Pozostali uczestnicy uważali, że ważny jest tylko wynik zderzenia. 

Analizę ruchu oczu uczestników eksperymentu prowadzono z pomocą czujnika w podczerwieni, To po raz pierwszy pozwoliło ocenić, jak ich umysł wyobraża sobie scenariusze, które nie miały miejsca. Dzięki obserwacji ruchu oczu widzimy to, z czego sami badani nie zdaja sobie sprawę - mówi Tenenbaum. Kiedy psycholodzy i filozofowie zaproponowali ideę symulacji alternatywnej, nie sugerowali, że musimy tworzyć ją świadomie, teraz możemy to pokazać - dodaje. 

Okazało się, że osoby, którym zasugerowano ocenę wpływu bili A na bilę B, które miały w związku z tym ocenić na ile A "była winna", śledzili wzrokiem tor ruchu, jakim bila B by się poruszała, gdyby nie A. Im sytuacja była bardziej niejasna, tym badani częściej obserwowali wyobrażoną trajektorię B. To właśnie w tych nie do końca oczywistych przypadkach scenariusze alternatywne były tworzone najczęściej. Miały usunąć tę niejednoznaczność i pomóc dokonać oceny. To w sumie dobra wiadomość, przy wskazywaniu palcem winnego, nie jesteśmy tak bezrefleksyjni, jak się czasem wydaje. Osoby, które informowano wcześniej, że tylko ostateczny wynik się liczy, takich alternatywnych scenariuszy nie tworzyły.