"Niech żyje naród, niech żyje socjalizm, niech żyje zwycięstwo" - mówił wczoraj kubański przywódca Fidel Castro. Przemawiał w jednej z dzielnic Hawany, słuchało go około 60 tysięcy osób. Przemówienie transmitowane było na żywo w kubańskiej telewizji. Na stojąco, w palącym słońcu Castro wytrzymał 2 godziny, potem odezwały się jego problemy zdrowotne...

Wystąpienie przerwano. Ochroniarze pomogli Fidelowi - opuścić mównicę. Na trybunę wszedł minister spraw zagranicznych Kuby - Felipe Perez Roque, który "w imieniu kierownictwa partii i rządu" wezwał tłum do "spokoju i dyscypliny". Niedyspozycję Castro przypisał "nadludzkim wysiłkom" podejmowanym przez „Il Comendante” w ostatnich dniach. Po kilku minutach - na trybunę powrócił Castro i oświadczył: "Czuję się dobrze, nie niepokójcie się, jestem tu, cały i zdrowy". I zapowiedział, że będzie kontynuował przemówienie - gdy odpocznie. "Mam pewne rzeczy do powiedzenia i chcę to skończyć" - podkreślał przywódca kubańskiego narodu. Najprawdopodobniej zrobi to dziś wieczorem ze studia telewizji kubańskiej.

Prezydent Kuby Fidel Castro 13 sierpnia skończy 75 lat. Na stanowisku pozostaje od 1959 roku.

Foto EPA

08:45