Ekolodzy wdrapali się w poniedziałek na dach kilkusetletniej wieży w siedzibie premiera Holandii Wima Koka. Następnie zamontowali tam baterie słoneczne, wzywając go, by pokierował walką z globalnym ociepleniem.

Piętnastu aktywistów organizacji Greenpeace ustawiło na dachu zestaw baterii, nie uszkadzając na szczęście Małej Wieży, wchodzącej w skład kompleksu budynków rządowych i parlamentarnych, wzniesionego w XVI i XVII stuleciu. Rzecznik policji uznał, że protest był niezgodny z prawem i uczestników wspinaczki na wieżę aresztowano, gdy tylko z niej zeszli.

Martin Lodewijkx, jeden z działaczy Greenpeace, wezwał Koka, aby założył u siebie baterie słoneczne i w ten sposób dał przykład przedstawicielom rządów innych państw. "Chcemy, aby politycy nie tylko mówili bez końca o zmniejszeniu emisji gazów wywołujących w atmosferze efekt cieplarniany. Chcemy, aby coś konkretnego zrobili i to jest jeden z przykładów tego, co należy i można zrobić" - powiedział Lodewijkx.

Organizatorzy protestu chcieli zwrócić uwagę na przygotowywaną przez ONZ światową konferencję na temat zmian klimatycznych, która ma się odbyć w Hadze w listopadzie pod przewodnictwem Holandii. Tematem konferencji ma być postęp w realizacji ustaleń protokołu podpisanego w 1997 roku w Kioto w Japonii. Jego sygnatariusze zobowiązali się do zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych, takich jak dwutlenek węgla i metan.

00:50