Kradzieże antycznych zabytków, katastrofy budowlane, przenikanie mafii do prac - oto niebezpieczeństwa, na jakie narażone są Pompeje. O powadze sytuacji świadczy fakt, że dyrektorem generalnym projektu ratowania słynnych wykopalisk został generał karabinierów.

Generał Giovanni Nistri zapowiedział, że nie tylko zamierza bronić przed przestępczością obszaru antycznego miasta, zniszczonego przez wybuch Wezuwiusza, ale też będzie stał na straży 105 milionów euro, wyasygnowanych przez Unię Europejską na ratowanie starożytnych ruin w ramach tzw. Wielkiego Projektu Pompeje.

Jako dyrektor generalny projektu Nistri, były dowódca specjalnej krajowej komórki karabinierów do spraw ochrony dziedzictwa kultury, nie nosi munduru, gdyż nie przewiduje tego zajmowane przez niego stanowisko.

Po ogromnym obszarze wykopalisk, odwiedzanym codziennie przez tysiące ludzi, chodzi w cywilu, bacznie przyglądając się wszystkiemu i wszystkim. Choć formalnie jego funkcja nie ma nic wspólnego z kwestiami porządku publicznego i bezpieczeństwa, mianowanie generała Nistriego dowodzi, że Pompeje muszą znajdować się pod stałym, bacznym nadzorem - zauważa się na łamach weekendowego magazynu dziennika "Corriere della Sera".

Dyrektor generalny incognito przechadza się wśród ruin, słucha komentarzy turystów i prosi o opinie zwiedzających nieświadomych jego roli.

Wnikliwą obserwację na całym terenie nasilono po niedawnej kradzieży fragmentu fresku bogini Artemidy z jednej ze ścian.

Wielki Projekt Pompeje obejmuje gruntowną konserwację antycznych ruin, wzmocnienie zabytków, którym grozi zawalenie, oraz unowocześnienie całego obszaru archeologicznego. Przewiduje też zabezpieczenie go z pomocą najnowszej technologii. Kamery zainstalowane będą niemal wszędzie.

Media podkreślają, że nadzieje w generale Nistrim pokładają wszyscy, którzy w ostatnich latach apelowali o ratowanie niszczejących wykopalisk, uznanych przez UNESCO za dziedzictwo ludzkości. Z powodu wieloletnich zaniedbań runęło tam dużo bezcennych zabytków i pozostałości murów.

Pompeje nie zostały jeszcze uznane za strefę zmilitaryzowaną, choć może tak powinno się stać - ironizuje prasa, nawiązując do wyjątkowej roli, jaką pełni tam generał karabinierów.

(mal)