Fala kulminacyjna na Wiśle dociera do zapory we Włocławku. Według przewidywań, w tym regionie stan alarmowy zostanie przekroczony o mniej więcej metr. Zbiornik na Wiśle we Włocławku spuszcza cztery tysiące siedemset metrów sześciennych wody na sekundę. W ten sposób spłaszcza falę powodziową. Zamknięto tam przejazdy pod dwoma wiaduktami kolejowymi, ale póki co głównemu dojazdowi do mostu drogowego nie grozi zalanie.

We Włocławku od wczorajszego rana woda utrzymuje się na tym samym poziomie, 40 centymetrów powyżej stanu alarmowego. Tu zostały podtopione tereny, które nie są chronione wałami, głównie ogródki działkowe. W Toruniu woda przekracza stan alarmowy o pół metra. Z powodu zagrożenia powodziowego ewakuowano kilka osób z bydgoskiej - dzielnicy Fordon. Zamknięto przejazd pod wiaduktem kolejowym. Policja kieruje samochody na główny dojazd do mostu, nie wykluczone, że już wkrótce i tędy nie będzie można przejechać. W pogotowiu są wszystkie służby regionu. W tej chwili głównie patrolują, choć zdarzyło się już kilka prac związanych z uszczelnianiem. Co może prowadzić Kujawsko-Pomorskiemu to nie wysokość fali a jej długość i czas w jakim będzie przepływała. Wały przeciwpowodziowe mogą bowiem nasiąknąć, co w rezultacie doprowadzi do ich przerwania. Na razie trudno przewidzieć, czy może dojść do tej sytuacji. Specjaliści uspokajają jednak, że regionowi nie grozi tragedia. Oczywiście wszystkie warianty brane są pod uwagę, nawet te najgorsze, ale według prognoz woda dotrze tylko do terenów zalewowych. Dodatkowo ratownicy mogą liczyć na pomoc wojska. Według ministra obrony narodowej Bronisława Komorowskiego - żołnierze są gotowi:

Na zalanej już Lubelszczyźnie zagrożenie wciąż nie maleje. Woda w Wiśle wciąż jest bardzo wysoka. W okolicach Braciejowic, na Lubelszczyźnie od trzech dni Wisła próbuje sforsować stary wał broniący całego lubelskiego Powiśla. By go ratować saperzy wysadzili część wału. Przez wyrwę woda z zalanych terenów może z powrotem spłynąć do koryta rzeki. Najgorsze jeszcze jednak nie minęło. Stary wał ma przeszło 60 lat. W wielu miejscach przesiąka. Cały czas jest wzmacniany workami z piaskiem. Tych jest bardzo dużo. Gorzej z ludźmi, którzy od soboty pracują przy wałach i są już zmęczeni. Teraz najważniejsze jest to, aby woda jak najszybciej spłynęła do Wisły. Wtedy odetchnie wał i odetchną ludzie. Konieczne jest również szybkie załatanie wyrwy w wale w Kamieniu gdzie zaczęło się to nieszczęście. Ratownicy zdecydowali się łatać przerwany w Kamieniu wał z... powietrza. W akcji biorą udział śmigłowce z których zrzucane będą betonowe płyty.

foto Archiwum RMF

00:15