Rząd Ekwadoru wprowadził stan wyjątkowy w związku z katastrofą ekologiczną spowodowaną wyciekiem paliwa z tankowca "Jessica". Ocean wyrzuca martwe ryby na wybrzeża Wysp Galapagos.

W piątek z tankowca "Jessica", który w miniony wtorek osiadł na mieliźnie w Zatoce San Cristobal, zaczął wyciekać do morza ładunek paliwa. Jednostka transportowała ponad 900 tysięcy litrów paliwa do silników Diesla, z czego około dwie trzecie wyciekło i rozlało się na powierzchni ponad 1200 km kw. Stanowi to poważne zagrożenie dla unikalnej fauny i flory archipelagu Galapagos. Usuwaniem plamy zajęła się między innymi straż przybrzeżna Stanów Zjednoczonych. Do dziś wypompowała ona niemal 40 tysięcy litrów pozostałego w zbiornikach statku paliwa. Obszar, na którym rozlało się paliwo, ogrodzono prowizorycznymi pływającymi barierkami. Do oczyszczania włączyli się również okoliczni mieszkańcy, którzy ręcznie zbierają paliwo. Wyrzucone na brzeg, pokryte paliwem ptaki - za sugestią specjalistów - czyszczone są ręcznie. Szacuje się, że operacja usuwania skutków katastrofy będzie kosztować rząd Ekwadoru około 500 tysięcy dolarów. Część kosztów ponieść ma właściciel statku, firma Acotramar, ponieważ statek nie był ubezpieczony na wypadek wycieku.

Wyspy Galapagos leżące na Pacyfiku 965 km od wybrzeży Ekwadoru są główną atrakcją turystyczną tej południowoamerykańskiej republiki, słynącą z olbrzymich żółwi oraz z szeregu unikatowych gatunków ptaków i roślin. Dyrektor Parku Narodowego Galapagos, Eliecer Cruz uważa, że wyciek ropy zagraża koloniom lwów morskich, morskich iguan, wielu gatunkom ptaków, a także rekinom i homarom. Świat fauny i flory Galapagos różni się od innych rejonów świata. Wyspy dostarczyły Charlesowi Darwinowi szereg dowodów na poparcie jego teorii ewolucji.

05:15